Wszystko jest dla ludzi
A przynajmniej, tak nam się wydaje...
Autor: Owen
felietony
To powiedzenie zna chyba każdy miłośnik egzotycznego jedzenia, nietypowych atrakcji i wszelkich używek. Każdy, kto nie żałował sobie przyjemności i zapisywał swój dług wobec natury na jakiś toksyczny rachunek.
(Uwaga! Jeden z pierwszych tekstów w formie około-fantastycznego felietonu)
Wróćmy do kontrowersyjnego porzekadła i jego konotacji. Zapytam jeszcze raz: czy aby na pewno wszystko na tej planecie matka Natura stworzyła z myślą tylko o nas, jako gatunku? Czy jesteśmy w swojej pysze aż tak zuchwali, by nie dostrzegać oczywistych zaprzeczeń tej tezy? Być może, wszak ludzkość głupieje w zastraszającym tempie, udając przy okazji, że nie dostrzega problemów, które ’dzieją się gdzieś tam, hen daleko, na drugiej półkuli’. I w wielu sytuacjach, traktuje wspomnianą maksymę jako substytut realnej odpowiedzialności za ewentualne efekty uboczne. Tak dokładnie jest – żyjąc w strefie komfortu, wszyscy tracimy rezon na rzecz konsumpcjonistycznego i coraz bardziej zachłannego podejścia do życia. No bo przecież jeden zjedzony batonik więcej nie odmieni losu wszystkich lasów palmowych, prawda?
Konsumujemy na potęgę – i to jest fakt! Produkujemy, przetwarzamy i albo zbieramy, tudzież magazynujemy, albo od razu wyrzucamy, tworząc kolejny proces, na który ostatecznie mało kto zwraca uwagę. Ale magiczne koło w przyrodzie nie zamyka się tak, jakbyśmy chcieli, bo o ile do samej rekultywacji potrzeba jedynie wiedzy oraz czasu, to masowe wymieranie gatunków zwierząt i roślin można już śmiało określić jako prawdziwą katastrofę na niespotykaną dotąd skalę. Ktoś powie: przecież Norwegowie stworzyli na Spitsbergenie bank nasion, to jakoś damy radę. Guzik prawda! Nie damy – choć wiele jednostek próbuje, to ogół nie ma hamulców.
– Ludzie to choroba, rak toczący tę planetę. Wy naprawdę jesteście istną plagą…
Cytując kultową wypowiedź Agenta Smith’a z Matrixa, trudno uwierzyć, że ów kwestia ma już prawie dwadzieścia lat, a na świecie nic się nie zmieniło. A w każdym razie, bardzo niewiele. Bazujemy na coraz nowszych smartfonach i polegamy na Sieci, ale spalamy tę samą ropę, z której korzystał już Henry Ford. Co prawda, jest jeden Elon Musk i jego świetne rozwiązania, ale po drugiej stronie medalu są miliardy ludzi, którzy mają jego pomysły w poważaniu. Bo po co się wysilać? Łatwiej brać, niż dawać. Najlepszym podsumowaniem tempa naszej ekspansji jest zdjęcie jednego z kilku ostatnich Białych Nosorożców, pilnowanego non-stop przez komandosów z Sudanu. Czuję ogromny smutek, gdy na to patrzę. A jednocześnie zadaję sobie pytanie związane z istotą naszej roli w tym ekosystemie. Kiedy zauważymy, że zostaliśmy tu sami?
A może za jakiś czas pojawi się ktoś Nowy? Większy, mądrzejszy i bardziej doświadczony? Ktoś z całkiem innej bajki, kto zacznie okazywać pogardę ludziom tylko dlatego, że są mniej inteligentni, słabsi i właściwie, bezbronni? Może będzie nas potrzebował tylko jako pokarmu i źródła energii, a może zrobi z nas swoich niewolników? Co wtedy zrobimy jako cywilizacja? Będziemy na siłę udowadniali nasze prawo do życia i wolności, jak w kiepskich filmach wojennych z patetycznym wydźwiękiem? Postawimy się i jednocześnie uderzmy w pierś, wyznając grzechy wobec tego świata? Wątpię.
Segreguję śmieci, sporadycznie jadam mięso i regularnie wspieram organizacje ratujące zwierzęta. Nie kradnę, sprzątam po swoim psie i kupuje głównie produkty fair-trade. A od czasu do czasu biorę udział w jakiejś kampanii społecznej, propagującej racjonalny i zdrowy tryb życia. Może tyle wystarczy na początek.
Ty też spróbuj.
Geek, gadżeciaż, gaduła i niepoprawny marzyciel. Miłośnik Fantastyki Naukowej, komiksów, gier oraz wydarzeń retro pop-kulturalnych. Kolekcjoner, uparciuch i nerwus, który zawsze wyciągnie pomocną dłoń. Na co dzień architekt i projektant, wieczorami zajmuje miejsce na mostku kapitańskim Stacji Kosmicznej.
Zobacz również
Wejdź na pokład | Facebook