Deathloop

Zapętlona zabawa w Kotka i Myszkę

Autor: Owen

gry

Mogłoby się wydawać, że w kwestii pomysłu na wirtualną rozgrywkę wymyślono już wszystko. Tymczasem, magicy z Arkane Studios kolejny raz odstawili od ust kufelek i powiedzieli: tak? No to potrzymaj nam piwo! 

I kurcze, muszę przyznać, że naprawdę udało im się zaskoczyć sporą cześć branży. Już same trailery wskazywały, że będziemy mieli do czynienia z czymś mocno nietypowym. Wizualnie frapującym, ale jednak nie dającym się zaszufladkować. A gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że obiecali to twórcy nowego Prey’a i przede wszystkim, serii Dishonored, to ekscytacja wynikająca z oczekiwania i coraz bliższej daty premiery sięgnęły, przynajmniej w moim przypadku, zenitu. Ale bądźmy uczciwi i zadajmy pytanie tytułem wstępu: czy eksperyment z nową formułą, zarówno tą fabularno-gameplay’ową, jak i audio-wizualną, udał się i tym razem? 

Budzisz się na plaży i absolutnie nie pamiętasz swojego imienia, ani co robisz w tym miejscu. Na szczęście wszędzie wokół pojawiają się dziwne, świetlne napisy, które z początku podpowiadają, co powinieneś robić. Więc zbierasz to i owo z okolicy, po czym pakujesz swój tyłek do bunkra, w którym historia twojej amnezji okazuje się tylko pierwszym z puzzli, jakie trzeba będzie odkryć, a potem sprawnie ułożyć. Lecz to zadanie wcale nie jest takie proste, bo choć zbierane dobra przydają się nie raz i nie dwa, to o północy wszystko, poza twoją pamięcią, zostaje zrestartowane. Ale hej! Już na samym początku okazuje się, że oprócz ciebie jest ktoś jeszcze, komu świt nie wymazuje wspomnień. Tak więc wdajesz się w pyskówkę z niejaką Julianą, nie mając bladego pojęcia kim ona jest i dlaczego cały czas próbuje cię dyskredytować. Ale zapewne dowiesz się tego już niebawem, gdyż…

…realia na wyspie Blackreef są bardziej pokręcone, niż Ci się mogło wydawać na początku, Colt. I co ciekawe, poznajesz je od tzw. doopy strony, bo zamiast zgłębiać historię eksperymentu naukowego, który najwidoczniej zaskoczył wszystkich, trafiasz w sam środek karuzeli interpersonalnych rozgrywek na miarę Battle Royal. I co, nadal nie czujesz się zaskoczony? No to wyobraź sobie, że wszyscy lokatorzy myślą tylko o wieczornej imprezie w Updaam, w ramach której…

…tego dowiecie się już bezpośrednio z fabuły gry, która od samego początku wciąga na maksa. Ponieważ świetnie przemyślana i frapująca historia rodem z kina sensacyjno-szpiegowskiego a’la The Saint czy U.N.C.L.E., została w tym przypadku zestawiona z sytuacją znaną w popkulturze jako Dzień Świstaka (hey Bill! pozdro mordeczko) i podlana sosem z Funky i Jazz’u. Więc bywa i tak, że nawet gdy uda nam się wykonać kilka zadań w trakcie rozgrywki, ale protagonista zostanie zabity więcej, niż dwa razy w ciągu doby, to pętla cofnie cały progres. No i nie ma zmiłuj, bo czasami człowiek przeklina sam siebie, gdy wie, że wykonał o jeden bezsensowny ruch za dużo. 

Bez obaw – lokacje, które będziemy mieli okazję odwiedzać wielokrotnie, są piękne i pomysłowo zrealizowane nie tylko pod względem wizualnym – ahh, ten wspaniały styl Mid-century, tożsamy dla wzornictwa z lat 50 i 60 – ale też bardzo sprytnie zaprojektowane. Dzięki czemu dostarczają masę frajdy, nawet w sytuacjach, gdy teoretycznie znamy je na pamięć. Bo jeśli człowiek rzeczywiście zacznie zwracać uwagę na zmiany otoczenia w trakcie pór dnia (a także w efekcie swoich działań), to dostrzeże sporo subtelnych zmian w poszczególnych miejscach. To jest naprawdę świetny pomysł, dopowiadający zakulisowe historie tego czy tamtego mieszkańca lub zjawiska, a przy okazji obrazujący powolną degradację całego kompleksu. 

Jako Colt, będziemy mieli wpływ na wiele wydarzeń, ponieważ działania kierowanego przez nas protagonisty z biegiem czasu i pomimo zapętlonej doby, zaczynają delikatnie zmieniać sytuację na wyspie. Klamra fabularna domyka się powoli, ale w bardzo ciekawy sposób – choć czasami program niepotrzebnie podpowiada to i owo. W rzeczywistości, protagonista będzie wylewał siódme poty biegając tu i tam, bo wszyscy mieszkańcy są do niego wrogo nastawieni i podczas kontaktu wizualnego, zapewne będą próbowali go zabić. A większość z nich naprawdę dobrze strzela, więc trzeba się umieć obronić. I tutaj kolejny raz objawia się magia Arkane Studios, które daje nam tak wiele różnych możliwości oraz konfiguracji taktycznych, że praktycznie nie da się powtórzyć tej gry w ten sam sposób. Wierzcie mi, perki i specjalne talizmany podkręcają tempo tego szaleństwa. Niektóre z nich poprawiają naszą szybkość tudzież pozwalają na instant akcje, typu niewielki przeskok w czasie i przestrzeni; inne działają kolektywnie, pozwalając jednym celnym strzałem w głowę położyć nawet całą grupę ludzi noszących kolorowe maski.

Pod względem arsenału, program też nie pozwala na nudę, ponieważ do dyspozycji mamy różne typy broni palnej, od ciężkich armat, poprzez wyposażenie typu smart, aż po oręż pozwalający na dyskretna anihilację. I tylko od naszego kaprysu będzie zależało, czy protagonista wyskoczy do boju z wielką armatą próbując mocno ofensywnej szarży, czy też wykorzysta np. gwoździarkę do taktycznej i przede wszystkim, dyskretnej eliminacji. A gdy weźmiemy pod uwagę możliwość wymiany w/w perków i spluw co misję, to ilość dostępnych kombinacji zaczyna się mnożyć w tempie geometrycznym. 

Warto również wspomnieć o doskonałej ścieżce dźwiękowej, elegancko dopasowanej do wszystkich wydarzeń. Począwszy od animowanego wprowadzenia (campowe komiksy, yeah!), poprzez budowanie klimatu poszczególnych miejsc, aż po realne wsparcie skoków adrenaliny w trakcie prawdziwych zadym. Nawet po ukończeniu przygody lubię sobie od czasu do czasu posłuchać poszczególnych utworów i mam nadzieję, że uda mi się zdobyć ten soundtrack w formie klasycznego winyla. Ahh, rozmarzyłem się! Więc odpowiadając na pytanie zadane na początku tego wywodu, napiszę tak: jeśli ktoś kiedyś poprosi Was o przykład maksymalnie regrywalnej produkcji ze świetnie opracowanym światem i wciągającą fabułą, opartą na pulpowych historyjkach gdzieś z połowy minionego wieku, to odpowiedzcie po prostu: Deathloop!    

No i czekam na pełnoprawne DLC!

Zobacz również

After Yang

Nie ma czegoś bez niczego...

filmy

Deathloop

Zapętlona zabawa w Kotka i Myszkę

gry

Gnoza

Michał Cetnarowski

literatura

Diuna

Strach to zabójca umysłu

filmy

Top 7 filmów z 2021 roku

Subiektywne zestawienie najlepszych filmów fantastycznych

filmy

Wejdź na pokład | Facebook