Wojny Konsolowe
Blake J. Harris
Autor: Owen
literatura
Polska, pierwsza połowa lat dziewięćdziesiątych i giełdowe szaleństwo wobec przypadkowych towarów zza naszej zachodniej granicy – to niezwykle dynamiczny okres w historii Kraju nad Wisłą, który pamiętam troszkę jak przez mgłę.
To również ten moment, gdy magia wszystkich opowieści naszych rodziców wydaje się wprost proporcjonalna do poziomu kombinatorstwa, jakie musieli wtedy uprawiać, by zdobyć cokolwiek wartego uwagi. Oczywiście można było odwiedzać Pewexy, ale dolary mieli tylko nieliczni, więc aby skonsumować coś treściwego, trzeba się było stołować tam, gdzie akurat serwowano dania w przyziemnych, polskich cenach. A jeśli ktoś trafił na coś zamrożonego z zagranicy, to zazwyczaj produkt miał już mocno przekroczony okres daty do spożycia. W rzeczywistości, porzucając metafory, doświadczyliśmy zalewu starego sprzętu z Niemiec, Francji czy UK, który na lokalnym podwórku przeżywał swoją drugą młodość. Wszyscy chętnie korzystali, bo prawie nikt z nas nie zdawał sobie sprawy z tego, że w odległym USA trwa właśnie jedna z najważniejszych potyczek na rynku elektronicznej rozgrywki, która wpłynie na kształt całego segmentu gier video.
Podczas gdy w Polsce rządziły komputery firmy Commodore lub podróbki Atari 2600, rozpowszechniane pod bardzo ogólną nazwą Television Computer System, szczytem rozrywkowego szaleństwa było posiadanie lokalnego klona Famicoma o nazwie Pegasus. Rzecz jasna, nikt z nas nie próbował porównywać jego możliwości do cudów, jakie można było zobaczyć w salonach z automatami Arcade, ale pomimo dosyć wysokich cen kartridży, coś się nie zgadzało w ogólnym wizerunku tej marki. No bo w czasie, gdy moi rówieśnicy poznawali pierwsze poziomy z Mario czy Donkey Konga, to w dostępnych tu i ówdzie katalogach Neckermanna można było zobaczyć jakieś inne, dosyć dziwne konsole, sprzedawane na zachodzie Europy za bajońskie kwoty. I z dużo lepszymi grami, tudzież lepszymi wersjami produkcji dostępnych u nas.
Prawda jest taka, że gdy lokalna brać pochłaniała pirackie konwersje gier z Nintendo, to na całym świecie trwała już prawdziwa, marketingowa wojna pomiędzy gigantami rynku, oferującymi znacznie nowsze i nowocześniejsze produkty. Kto, po co i dla kogo je tworzył? Tego dowiecie się z dokumentu fabularyzowanego autorstwa Blake’a J. Harrisa, który wykonał iście tytaniczną pracę, gromadząc i redagując materiały opisujące największe, a przy okazji najbardziej ekscytujące starcie na rynku konsolowym z przełomu lat 80 i 90 minionego wieku. Kim był Tom Kalinske i dlaczego japońskie szefostwo Segi oddało w jego ręce los swojej firmy? Czy dokonujący cudów Al Nielsen lubił latać samolotami? Czy pochodzący z Islandii Olaf Olaffson miał wpływ na powstanie Sony Playstation? I tak dalej.
Sława Mistrza Gry była tylko jedną z oznak bezprecedensowego sukcesu Nintendo. Do 1990 roku firma sprzedała niemal 30 milionów konsol, co oznaczało, że NES znalazł się w co trzecim amerykańskim domu. Przemysł gier wyceniano na 5 miliardów, a Nintendo trzęsło przynajmniej 90 procentami rynku.*
Paradoksalnie, nie jest to kompendium wiedzy dotyczącej hardware’u i specyfikacji technicznych poszczególnych urządzeń, choć bardzo ogólne informacje też tu można znaleźć. Co absolutnie nie wpływa na jakość przekazywanej wiedzy. To bardziej case study kilku równocześnie rozwijanych marek, ich pomysłów na promocję i tworzenie produktów opartych na zasadach gamingowych. To również świetna kronika towarzyska, przedstawiająca losy osób mających do dzisiaj ogromny wpływ na wygląd i kształt rynku gier elektronicznych. Osób, które ze sobą konkurowały, podkładały sobie przysłowiowe nogi, ale koniec końców, niemal zawsze się wzajemnie szanowały.
Los chciał, że polska premiera omawianej książki zbiegła się w czasie z kilkoma innymi wydarzeniami okołogrowymi w moim grafiku. Począwszy od kilku publikacji w prasie branżowej, które doskonale rozwijały niektóre tematy zawarte w tym obszernym dokumencie, poprzez kameralne retro imprezy, aż po galę Video Games Live w katowickim NOSPRze, w ramach której miałem okazję doświadczyć niesamowitego widowiska z grami w tle. I to właśnie podczas tej imprezy zdałem sobie sprawę, jak moja wiedza na temat historii branży została poukładana i uzupełniona dzięki Wojnom Konsolowym.
Reasumując, wyprzedzę ewentualne pytanie i odpowiem od razu: jeśli zastanawiacie się nad lekturą tej pozycji, to moim zdaniem warto poświęcić na nią kilka wieczorów. Nie licząc odrobinę dziwacznego wstępu i naciąganych dialogów, chyba mogę ją polecić każdemu, kto choć trochę interesuje się tematyką technologii i gamedevu. Polecam ją również osobom niekoniecznie związanym z branżą gier, ale mającym zacięcie na płaszczyźnie marketingowej, ponieważ utwór Harrisa to przede wszystkim świetne kompendium wiedzy na temat historii tego segmentu rynku. A że książka została ładnie wydana przez oficynę SQN, to chyba nie musze pisać już nic więcej.
źródło *: Wojny Konsolowe, Blake J.Harris, SQN 2017, 1
Geek, gadżeciaż, gaduła i niepoprawny marzyciel. Miłośnik Fantastyki Naukowej, komiksów, gier oraz wydarzeń retro pop-kulturalnych. Kolekcjoner, uparciuch i nerwus, który zawsze wyciągnie pomocną dłoń. Na co dzień architekt i projektant, wieczorami zajmuje miejsce na mostku kapitańskim Stacji Kosmicznej.
Zobacz również
Wejdź na pokład | Facebook