Observer

Czy Obserwatorzy marzą o Wirtualnych Światach?

Autor: Owen

gry

Początek zeszłej dekady, jesień, późny wieczór – stoję z kolegą na krakowskim Placu Wolnica, rozglądam się nerwowo i zaczynam sobie zadawać pytanie: co my tu właściwie robimy? Najwidoczniej pomyliliśmy tramwaje i zamiast na imprezę, trafiliśmy w sam środek ponurego, pachnącego slumsem i w sumie trochę strasznego zaułka Miasta Królów.

Było, minęło, bo dzisiaj Kazimierz to wzorcowo zrewitalizowana dzielnica, dzieląca swoje zasoby na spokojne mieszkalnictwo, awangardową kulturę i rozrywkę. To również miejsce z bogatą i chyba najbardziej zróżnicowaną ofertą restauracyjną w Krakowie, począwszy od miejsc oferujących wegańskie falafele i humusy, przez najlepsze burgerownie i food trucki, aż po najbardziej znane w regionie lodziarnie. Dużo się tu dzieje, jest gdzie wyjść lub odpocząć, a lokalna bohema kursuje teraz jeszcze w stronę rekultywowanego niedawno Zabłocia, zaraz po drugiej stronie Wisły. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilka chwil temu wszystko wyglądało inaczej. I biorąc pod uwagę tempo przemian urbanizacyjnych, spróbujcie sobie wyobrazić, jak to miasto będzie wyglądało za 67 lat, gdy po jego ulicach zaczną krążyć Obserwatorzy, tacy jak Daniel Lazarsky…

Deszczowe popołudnie zastało Lazarskiego w jego turbo-polonezie. Chwila relaksu, zapach nikotyny wymieszanej z aromatem Wunder-Baum i kolejne zgłoszenie. Dyspozytorka oznajmiła, że w jednej z kamienic niedaleko centrum dzieje się coś dziwnego, a nadawcą sygnału ratunkowego jest jego syn. Zmęczony życiem policjant zaaplikował sobie dawkę pobudzającej syntezyny, przyjął zgłoszenie i motywowany spotkaniem z (dawno nie widzianym) potomkiem, ruszył pod wskazany adres. Lecz po dotarciu na miejsce, od razu wyczuł, że w okolicy dzieje się coś dziwnego, a zewnętrzna, w pełni zautomatyzowana blokada budynku włączyła się nie bez powodu. Kogo lub co zastał w środku?

Tego dowiecie się już bezpośrednio z rozgrywki, którą można wpisać w dosyć modne ostatnio tzw. 'symulatory chodzenia’, wraz z elementami uzupełniającymi. A biorąc pod uwagę zamiłowanie deweloperów z Krakowa do wszelkiej maści straszaków, wypada dodać, że jest to dosyć nietypowy survival horror w konwencji Cyberpunk. I wiecie co? Takie połączenie składników wypadło w tym przypadku po prostu fantastycznie. Gameplay nie jest dynamiczny, bo w sumie nie musi taki być, a jednak potrafi podnieść ciśnienie w wielu dziwnych momentach. Bez typowych 'jump scare’ów’, ale równie efektywnie. Co z kolei dopełnia flegmatyczne, może nawet dekadencie zachowanie głównego bohatera, któremu twarzy i głosu użyczył sam Rutger Hauer. 

W tym miejscu wypada nadmienić, że Lazarsky jest zupełnym przeciwieństwem innego typu agenta w postaci Adama Jensen’a – Daniel to zmęczonym życiem oficer w sile wieku, który nie oczekuje już za wiele od brudnego i niezwykle złożonego świata. Teoretycznie, w trakcie opowieści kieruje się obowiązkiem służbowym, co można odczuć podczas wielu zróżnicowanych dialogów z lokatorami budynku, by pod przykrywką działań operacyjnych, nawiązać kontakt ze swoim synem. Ale zadanie nie jest proste, bo jak to bywa w przypadku opowieści spod znaku 'kabla i gogli’, sprawy komplikują się z każdą minutą obecności w osobliwym miejscu, a finałowe rewelacje mogą zaskoczyć niejednego fana takiej tematyki. 

Pełna immersja nie byłaby możliwa, gdyby nie świetnie zaprojektowane lokacje i bardzo specyficzny – rzekłbym nawet, że w pewnym stopniu nowatorski – styl komponowania elementów otoczenia, wpływający pozytywnie na wyobraźnię (głównie tych starszych) graczy i raczący ich retro smaczkami na każdym możliwym kroku. Już pierwsze ujęcie z holu kamienicy, gdzie fikuśny robot złożony m.in. z odkurzacza Predom firmy Zelmer maszeruje pod czujnym okiem recepcjonisty-cyborga, przywołuje na usta mimowolny uśmiech. A im dalej w ciasne korytarze obiektu, tym więcej takich rarytasów. Nie ukrywam, że forma aranżacji wnętrz bardzo mnie urzekła, bo chyba pierwszy raz w swojej karierze gracza miałem okazję przeczytać tytuły neo-propagandowych plakatów w rodzimym języku i zobaczyć, jak mogłaby wyglądać przyszłość, gdyby projektował ją ktoś wyrwany na siłę z lat 80 minionego wieku.  

Co więcej, z racji wykształcenia jestem bardzo uczulony na bzdurne tworzenie zamkniętych pomieszczeń, bez ładu, składu i odwołania do rzeczywistych konstrukcji. Lecz w przypadku omawianego tytułu muszę pogratulować twórcom inwencji, bo to, co wygospodarowali z prawdopodobnie dwóch kamienic (obstawiam, że przy ulicy Kopernika), podwórka i kościoła, może budzić podziw. Duszne i brudne korytarze, przestronne mieszkania i klaustrofobiczne kawalerki, obleczone w zwoje kabli i, nadających non stop, kineskopowych telewizorów to jednak nic w porównaniu z tym, co czeka na protagonistę w wirtualnej rzeczywistości! Wyobraźcie sobie, jak Wasze koszmary zaczynają nabierać realnych kształtów: jesteście w jakimś strasznym miejscu, które zaczyna się kurczyć i pulsować; chcecie uciekać, a nie możecie, bo czujecie się jak mucha w oleju, a coś strasznego depcze Wam po piętach i warczy nad uchem. 

Na szczęście zawsze można wypiąć wtyczkę i złapać oddech w którymś z realnych pomieszczeń. Można też dokonać kilku innych rzeczy, wśród których najbardziej przyziemne będą interakcje z wszelkimi meblami posiadającymi ruchome elementy, a najbardziej potrzebne okażą się czynności związane z pracą detektywa, wśród których trzeba wymienić: skanowanie, badanie i crackownie kodów dostępu. Lazarsky posiada również predyspozycje do interakcji z systemami komputerowymi, ale w rzeczywistości jego możliwości są dosyć ograniczone, co oczywiście w kontekście takiego projektu zupełnie mi nie przeszkadza. W końcu, to nie żaden dynamiczny szuter, tylko statyczny horror z gęstniejącą atmosferą.

Lecz nie wszystko złoto, co się świeci. Nawet w tak ambitnym utworze można wyłapać kilka małych zgrzytów. Zasadniczo, nie mam nic przeciwko przemyślanej i zaplanowanej odgórnie ścieżce fabularnej, jednak troszkę zabrakło mi w tej przygodzie dodatkowych wyzwań. Owszem, natraficie na kilka questów pobocznych, które naprawdę warto zaliczyć, ale i tak program będzie Was popchał stronę jednego z kilku zakończeń. A te….no cóż, sprowadzają się zasadniczo do mniej więcej tego samego rozwiązania, co jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ponieważ gra spokojnie mogłaby zaoferować kilka odmiennych wariantów narracyjnych, z różnymi opcjami dojścia do różnych finałów. Co nie zmienia faktu, że Obserever to absolutne zaskoczenie i w sumie, świetnie zrealizowana opowieść, którą warto poznać ze ze względu na ambitne podejście do tematu.

Gorąco polecam, szczególnie w połączeniu z wbudowaną platformówką 'Ogniem i Mieczem’! 

źródło foto: 1

Zobacz również

Top 7 filmów z 2022 roku

Subiektywne zestawienie najlepszych filmów fantastycznych

filmy

Robot Jox

Niesamowita historia Joxverse

felietony

After Yang

Nie ma czegoś bez niczego...

filmy

Deathloop

Zapętlona zabawa w Kotka i Myszkę

gry

Gnoza

Michał Cetnarowski

literatura

Wejdź na pokład | Facebook