Lulu Berlu
Magiczny sklep w sercu Miasta Miłości
Autor: Owen
gadzety
Pierwszy z tegorocznych, mocno urodzinowych urlopów spędziłem w Paryżu, do którego zaprosiła mnie ukochana. I nie będę ukrywał, jak bardzo Miasto Miłości przypadło mi do gustu – gdybym mógł, to zamieszkałbym w nim na stałe.
Ale to nie turystyczne uroki tej metropolii będą głównym tematem tego króciutkiego wpisu. Tym razem chciałbym Wam zarekomendować i pokazać niezwykłe miejsce na geekowej mapie stolicy Francji – czyli sklep Lulu Berlu, który wskazał mi Grzesiek Teszbir z bloga Lupus Libri i doskonałego insta-profilu o nazwie Dziadostwo. Sklep na wskroś magiczny, posiadający asortyment niebezpieczny dla każdy miłośnika zabawkowo-figurkowego szaleństwa, bo narażający go na szok i palpitację serducha. Zapytacie dlaczego? Już pędzę z odpowiedzią – to ponad dwadzieścia lat konsekwentnej pracy w kwestii kolekcjonowania i eksponowania produktów z szeroko pojmowanej branży zabawkarskiej, z naciskiem na produkty amerykańskiej i japońskiej popkultury.
Z naszego mieszkania na Rue Saint-Maur pędzimy linią metra nr 3 w stronę Placu Republiki, na którym trwa właśnie jakaś manifestacja i towarzyszące jej kontrmanifestacje. Już na miejscu dostrzegamy, że jest kolorowo, tłoczno i niezwykle głośno. No ale to dosyć typowe dla tej części miasta, więc po chwili ruszamy Bulwarem Voltair’a, w stronę skrzyżowania Rue de Cussol i Rue du Grand Prieure, gdzie w końcu natrafiamy na charakterystyczną, żółtą fasadę sklepu. I w tym miejscu pierwszy szok – za jednym z okien widać kilkaset figurek, wsypanych niedbale, jak do pojemnika, którego jedną ze ścian jest szyba witryny. Dla takiego domorosłego zbieracza jak ja, to przykład marnotrawstwa i plastikowego przepychu (tak naprawdę to zwykłej zazdrości). A to tylko przedsmak tego, co znajdujemy w środku.
Wejście do sklepu przypomina otwarcie mitycznemu Sezamu, w którym Alibaba odnalazł skarb. Na początku poczuliśmy się odrobinę zaskoczeni, bo przywitały nas głównie nowe produkty, reprezentujące aktualnie emitowane serie i tytuły. Lecz bo obmacaniu zapakowanej w pudełku Lucile z TWD, zagłębiliśmy się we właściwe trzewia LB, a tam to się zaczęło dziać. Całe sety zabawek i akcesoriów z lat 60 i 70 minionego wieku, gigantyczna kolekcja 'plastikowych ejtisów i najtisów’, dopełnione bogatą ofertą współczesnych marek. Dużo, pięknie i kolorowo, a co najlepsze, wszystko w bardzo dobrym stanie technicznym. Dlatego jeśli zawitacie do Paryża, to koniecznie sprawdźcie to wyjątkowe miejsce.
Gorąco polecam!
foto – materiały własne
Geek, gadżeciaż, gaduła i niepoprawny marzyciel. Miłośnik Fantastyki Naukowej, komiksów, gier oraz wydarzeń retro pop-kulturalnych. Kolekcjoner, uparciuch i nerwus, który zawsze wyciągnie pomocną dłoń. Na co dzień architekt i projektant, wieczorami zajmuje miejsce na mostku kapitańskim Stacji Kosmicznej.
Zobacz również
Wejdź na pokład | Facebook