Joypad Monsters
Konsolowa zajawka bez granic!
Autor: Owen
sylwetki
Gdy sięgam pamięcią wstecz, to z sentymentem wspominam swój pierwszy domowy sprzęt do grania, który dostaliśmy z bratem od dziadków gdzieś w okolicach przełomu politycznego w Polsce.
Wiekowe i lekko zużyte Atari 2600 z nieoryginalnymi joystickami, było dla nas czymś tak magicznym, jak dla dzisiejszych 6-7 latków konsole najnowszej generacji z wszelkimi gadżetami uzupełniającymi. Dlatego, pomimo kilkudziesięciu wiosen na karku, zawsze z wielkim entuzjazmem spoglądam na rynek retro komputerów i urządzeń rozrywkowych, które przeżywają w ostatnim czasie ogromny boom, przyciągając coraz większe rzesze kolekcjonerów. To właśnie Ci ludzie, którzy w pocie czoła i często kosztem wielu wyrzeczeń gromadzą swoje imponujące zbiory, są dla mnie niezwykle ciekawą grupą pasjonatów, o których warto pisać i jednocześnie przybliżać ich sylwetki szerszemu gronu odbiorców.
Tym razem udało mi się pogadać z chłopakami reprezentującymi ekipę Joypad Monsters. Kim są i czym się zajmują na co dzień? Pierwszym z nich jest Rafał, rocznik 87; Dj-producent z pasji i kolekcjoner retro stuffu, gier oraz konsol. Jak sam mówi o sobie: moja przygoda z kolekcjonowaniem sprzętu do gier rozpoczęła się w dni premiery XBox’a 360 w wersji Star Wars (oczywiście, wcześniej posiadałem też inne konsole, ale traktowałem je po prostu jako sprzęt do grania). A że jestem wielkim fanem sagi Georga Lucasa, to musiałem zdobyć wersję przypominającą R2D2 i wydającą jego dźwięki. I tak się wkręciłem w ten zakup, że odkryłem w sobie duszę pasjonata.
Kolejne gry na X-a, retro zakupy w postaci Game Boy’a, NESa czy Atari doprowadziły do tego, że w swojej kolekcji miałem chyba większość znanych urządzeń, na których można było pograć. Lecz z czasem pojawił się problem z dostępną powierzchnią i by móc normalnie funkcjonować w swoim mieszkaniu, odsprzedałem większość sprzętu, skupiając się na marce Nintendo. I wtedy się wszystko zaczęło: limitowane serie, rzadkie wydania i w końcu, po wielu przygodach i wymianach z Michałem, natrafiłem na tytuł Legend of Zelda, który do reszty rozpalił we mnie duszę entuzjasty i miłośnika pierwszych, oryginalnych wydań – dodaje po chwili.Natomiast Michał to rocznik 83, który prowadzi własną firmę. Jest fanem gier komputerowych oraz ogólnie pojętego stylu późnych lat osiemdziesiątych i całych dziewięćdziesiątych. Jego ulubioną konsolą jest Game Boy Classic.
1. Powiedzcie czytelnikom i rezydentom Stacji, skąd u Was zainteresowanie kulturą gier video i tematyką retro? Jak i kiedy zaczęła się ta przygoda w Waszym życiu?
Michał: Moja przygoda z grami video zaczęła się od automatów Arcade pod koniec lat 80. Pamiętam do dziś, jak do połowy lat 90tych trwoniłem wszystkie drobne, jakie udało się uciułać. Następnie do domu trafił Atari 65XE i tam poznałem świat domowych gier video. W mieście pojawiły się salony gier z Super Nintendo, Pegasus i granie na czas odmierzany przez kuchenne zegarki, które dzwoniły na koniec opłaconego przedziału. W 1992 roku trafił do domu wymarzony Game Boy Classic i kilka podstawowych gier, które w liceum zamieniłem z kolegą (już nie pamiętam dokładnie na co – ale było to coś pokroju Discman’a). W międzyczasie przewinęło mi się kilka konsol, ale tak naprawdę odłożyłem granie na wiele lat. Jakiś czas temu zajawka wróciła i trwa do dziś!
Rafał: Tak jak wspomniałem wcześniej, w moim przypadku wszystko zaczęło się od konsoli XBox 360 w wersji limitowanej. Później, mając w swojej kolekcji współczesne urządzenia, zacząłem powracać do korzeni i dotarłem aż do roku 85, czyli m.in. do czasów Famicomów w różnych wersjach. Oprócz tego, jako typowy wychowanek lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, zacząłem gromadzić Walkmany, Game Boy’e, gadżety z Pokemonami i postaciami z serii Dragon Ball…kurde, chyba każdy lubi wrócić do czasów swojej młodości – my się tam zatrzymaliśmy na dobre! Wiesz, ja zamiast spędzać czas na plaży, zawsze wolałem okoliczne salony z automatami.
2. Co konkretnie można by zaliczyć do obszaru Waszych zainteresowań?
R: Ja zbieram prawie wszystko, co uznam za potrzebne lub mające na mnie wpływ: winyle z muzyką rozrywkową, kasety magnetofonowe, stare gry, które pamiętam z dzieciństwa, komiksy gazety z lat 90 itp.
M: Mnie interesuje przede wszystkim Nintendo – im starsze, tym lepsze Mogę pochwalić się dość unikalną kolekcją Game Boy Classic – to chyba mój największy bzik. Zbieram tylko wersje UKV, lub USA – najlepiej w idealnym stanie, wraz z pudełkiem. Nie pogardzę jednak grami na nowsze systemy, lub konsole innych producentów, takich jak Sega, czy Atari.
3. Które marki cenicie najbardziej i dlaczego?
M: Tak jak już pisaliśmy wyżej – chyba największego świra mamy na punkcie Nintendo, aczkolwiek nie unikamy Sony, czy Microsoftu i uważamy, że każda konsola oferuje coś unikalnego. Osobiście poluje aktualnie na TurboGFX 16, jednak aby ustrzelić fajny okaz, potrzeba trochę czasu.
R: Tak jak i Michał, jestem wielkim fanem Nintendo. Jestem również entuzjastą platformówek i tematyki JRPG, bo jak każdy z mojego rocznika, wychowałem się na Mario Super Bros. i Tanki z Pegasusa, tudzież innego klona wielkiego N. Ale nie zamykam się tylko w tej tematyce, ponieważ na półkach z moimi grami znajdziecie również produkcje z cykli The Elders Scrools (posiadam wszystkie części, zarówno na PC, jak i Playstation czy XBox’a), czy Fallout (posiadam kilka egzemplarzy). Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że od grafiki ważniejsza jest grywalność – i nie pisze tego złośliwie, bo na przykład Nintendo Wii U nie odstaje niczym od konkurentow. Ale kurcze, lubię sobie odpalic Mighty Bomb Jack’a na Famicomie i poczuć się jak w 1985 roku.
4. Skąd pomysł na kanał tematyczny? I czy planujecie w przyszłości rozwinięcie tej formy, np. o dodatkowe kanały?
R: Sam nie wiem. Pomysł jakoś tak sam się narodził. Wszyscy zbieramy rożne graty, a Michał prowadzi firmę zajmującą się kręceniem teledysków i reklam, więc ma profesjonalny sprzęt i wie jak to wszystko poskładać w taki sposób, żeby było fajnie. Pierwsze nagranie powstało dzień przed premierą N3DSa i Zeldy Majoras Mask. Opócz tego, gdzieś po głowie lata mi pomysł na kanał połączony z serwisem na temat starych konsol – wiesz, jakieś tutoriale, jak wymienić taśmę, gumkę w napędzie lub ekran w Game Boy’u itp.
M: Pomysł pojawił się spontanicznie i tak do tej pory jest. Robimy, co chcemy i kiedy chcemy (możemy). Dopiero powoli klaruje nam się formuła programu, mamy fajne koncepty, a jeśli uda się je zrealizować – może być naprawdę zabawnie!
5. Jak wygląda gromadzenie geek artefaktów? Gdzie zaopatrujecie się w media?
M: Wygląda to raczej zwyczajnie. Jestesmy krajem, w którym nie łatwo było o rzeczy dla nas interesujące, stad dzisiaj trudno dostępne. Naszym sąsiadem są Niemcy, wiec ogrom wersji jakiegokolwiek sprzętu jaki do nas dotarł, bądź cały czas dociera, jest w języku niemieckim. Czasami trzeba się sporo naszukać po przeróżnych serwisach aukcyjnych – tych polskich i zagranicznych, orientować się w cenach. Są również patenty, które każdy zbieracz powinien wykorzystac tj. przypomnieć sobie u kogo za młodu grywał na konsoli, czy moze na strychu nie leży jakiś kartonik itp. Więksi kolekcjonerzy się znają – często fajne rzeczy rozchodzą się jeszcze zanim trafią na portal na ‘A’, czy ‘E’. Całą frajdą jest jednak znalezienie samemu swoich źródeł – satysfakcja jest na pewno ogromna!
R: Widzisz, w dzisiejszych czasach boomu na retro to wielka tajemnica. Każdy ma swoje źródła. My nowe rzeczy kupujemy w zaprzyjaźnionym sklepie, w który zostawiliśmy już po dobrym samochodzie, przez co mamy jakiś tam rabat i wszystko czeka na nas dzień przed premiera, ładnie zapakowane. Skupujemy też sprzęt lub wymieniamy się bezpośrednio miedzy sobą i znajomymi. Monitorujemy giełdy staroci, zerkamy na Allegro itp. Jednak w Polsce wygląda to tragicznie, bo jak wiadomo, po pierwsze: wszędobylskie piractwo trochę przydusza rynek, więc ciężko o stare gry, bo mało kto je miał. A jak już miał, to zazwyczaj wydania niemieckie, a one dla wielu ludzi są po prostu „be”. Istne szaleństwo, bo oferty niemieckich dysków czasami przekraczają ceny angielskich gier w fullboxach na EBay’u, więc szukamy okazji i raczej omijamy szerokim łukiem ceny polskich „super sprzedawców”. Ja prowadzę też kilka grup na Facebooku np. Nintendo Poland, gdzie spotyka się już ok. 620 świadomych miłośników, z którymi można się wymieniać.
6. Rafał, poza tematyką stricte konsolową, zajmujesz się również DJ-ingiem. Czy udało Ci się w jakiś sposób połączyć obie zajawki, np. podczas występu na scenie?
R:W domu lub na małych prywatkach tak ogólnie gram Hip-Hop i gatunki pochodne, ale czasami wtrącam muzykę Chiptune, którą tez sam po cichu tworzę. Lecz słuchacze, a przede wszystkim kluby nie są na to jeszcze gotowe. Zobaczymy, może za parę lat będę grał imprezy z Game Boy’ów i Little Sound DJ na żywo. I taka ciekawostka – intro przed każdym naszym nagrnaiem jest mojego autorstwa.
7. Jak Wam się podoba na pokładzie Stacji?
R: Nie wiem co napisać, więc powiem tak – zaglądam często, bo jako fan Giezdych Wojen nie mogę przechodzić obojętnie obok portali i blogów z fantastyka w tle.
8. Dobre słowo dla naszych czytelników?
R: Nie dajcie się okraść na retro stuffie! Jak nie wiecie ile coś jest warte, to piszcie do nas. A jeśli natraficie na bardzo rzadki egzemplarz kolekcjonerski, to jest on wart tyle, ile jesteście w stanie za niego zapłacić!
Dzięki za rozmowę. Big Up!
Geek, gadżeciaż, gaduła i niepoprawny marzyciel. Miłośnik Fantastyki Naukowej, komiksów, gier oraz wydarzeń retro pop-kulturalnych. Kolekcjoner, uparciuch i nerwus, który zawsze wyciągnie pomocną dłoń. Na co dzień architekt i projektant, wieczorami zajmuje miejsce na mostku kapitańskim Stacji Kosmicznej.
Zobacz również
Wejdź na pokład | Facebook