Howard Phillips Lovecraft
Twórczość pięknie zebrana
Autor: Komandor Haku
literatura
Niemal zawsze, gdy w trakcie dyskusji słyszę o jedynym i niepowtarzalnym królu horrorów, to retorycznie dopytuję, czy mój rozmówca ma na myśli Lovecrafta.
A potem czekam na jowialny grymas zaskoczenia, który maluje się na twarzy wybitego z rytmu interlokutora. No bo przecież mieliśmy rozmawiać o Stephenie Kingu i jego przebogatej twórczości, a ja zamiast tego plotę trzy po trzy o jakimś tam twórcy romansów ze słowem Love w nazwisku. Sytuacja mogłaby się wydawać nawet zabawna, gdyby nie przytłaczał jej smutny obraz poziomu wiedzy na temat literatury grozy i kultury w takim ogólnym, zwyczajnie fanowskim pojęciu. Wszak, ludzie znają głównie to, co widzą i czego mogą realnie dotknąć. A że proza Kinga jest często wznawiana i promowana w Polsce, to resztę historii można sobie dopowiedzieć.
Na szczęście, są jeszcze w naszym kraju ludzie, którzy na przekór bezlitosnej maszynie wydawniczo-promocyjnej, próbują wznawiać twórczość samotnika z Providence. I co ciekawe, robią to w bardzo dobrym stylu, zarówno pod względem jakości przekładu, jak i formy wydania. Przy czym, nie będę się w tym wątku rozpisywał na temat życiorysu w/w pisarza, bo ten doskonale opracował S.T. Joshi w wydanej kilka lat temu biografii (tak na marginesie – gorąco polecam). Zamiast tego, oddaję głos Kubie z bloga The Blog That Screamed, który popełnił dla nas kilka zdań na temat dwóch najnowszych tomów z twórczością Lovecrafta, wydaną przez oficynę Vesper.
Wydawnictwo Vesper po raz pierwszy poznałem dzięki wydanej przez nich antologii opowiadań Edgara Allana Poe, wybranych przez Macieja Płazę spośród kanonicznych tłumaczeń (Leśmian, Wyrzykowski czy Tarnowska) i opatrzonych przez niego posłowiem. Antologia wielce udana, zarówno dzięki wybranym opowiadaniom jak i nie ingerowaniu w znane wszystkim fanom Poego tłumaczenia, rozproszone po wielu mniejszych zbiorach. Tym, co było jednak głównym magnesem kierującym mnie ku zakupowi, były oryginalne ilustracje Harry’ego Clarka – jeden z najdoskonalszych przypadków połączenia treści z obrazem. Całość, opatrzona ciekawym posłowiem Płazy, dumnie stanęła na półce obok poprzednich wydań opowiadań i wierszy geniusza z Baltimore.
Gdy w 2012 roku dorwałem nowe tłumaczenie najważniejszych utworów Lovecrafta w wykonaniu Macieja Płazy wydane przez Vesper, tłumacz chodził już w glorii chwały i zaszczytów jako laureat nagrody Literatury na Świecie za rok 2012 w kategorii Nowa Twarz. I rzeczywiście, owo wydanie pod względem translatorskim, jak i edytorskim, było najlepszym polskim wydaniem dzieł Samotnika z Providence. Kosmiczne ilustracje Johna Coultharta doskonale uzupełniały owe dzieło; absolutny must have każdego fana grozy w naszym kraju, pod względem wybranych opowiadań swoiste The best of Lovecraft.
Mamy jednak rok 2016, minęły 4 lata od Zgrozy w Dunwich, zaś wydawnictwo Vesper powraca wraz z Maciejem Płazą drugim tomem opowiadań HPL-a, pod tytułem Przyszła na Sarnath Zagłada, który jest znakomitym dopełnieniem poprzedniego zbioru. Tym razem tłumacz wybrał nieco mniej znane opowiadania, choć równie ważne dla miłośników twórczości – właściwie tom drugi wyczerpuje ważniejsze dokonania Lovecrafta (brak może jedynie cenionych przez fanów pastiszowych Kotów z Ultharu – tłumaczone to jest niechęcią pana Macieja do tegoż opowiadania, czego jednak do końca nie rozumiem).
Pod względem językowym Płaza znowu wynajduje archaizmy, zmienia kanoniczne tytuły opowiadań (vide Leśmianowskie w duchu Ku nieznanemu Kadath śniąca się wędrówka, czy choćby Dziwny dom wysoko wśród mgieł – znany do tej pory jako Dziwny, wysoki dom wśród mgieł – różnica niby mała, a jednak znacząca). Mamy do czynienia z przepiękną staropolszczyzną, która doskonale oddaje ducha twórczości Mistrza: tak tłumaczyłby Lovecrafta Leśmian, gdyby jakimś cudem znał jego twórczość. Dodatkowym atutem jest w końcu dobrze przetłumaczony i rzetelnie opracowany słynny esej Supernatural Horror in Literature (tutaj jako Nadprzyrodzona groza w literaturze): Płaza drobiazgowo przygotował bibliografię, w której wymienia polskie wydania wspomnianych przez HPL-a opowiadań i powieści grozy. Dla samego eseju warto sięgnąć po Przyszła na Sarnath Zagłada.
W posłowiu tłumacz wyjaśnia powody swojego powrotu do tłumaczenia Lovecrafta oraz omawia poszczególne opowiadania. Naprawdę nie ma się do czego się przyczepić. Na koniec zostawiłem kwestię wizualną – tym razem wydawnictwo postawiło na nową twarz: opowiadania ozdobione są ilustracjami Krzysztofa Wrońskiego; okultystyczne symbole przeplatają się w nich z postaciami bez twarzy, a wszystko to podkreślone perfekcyjną kreską, tworząc zupełnie nową, niesamowicie mroczną jakość. Wroński namalował także mapę Krainy Snów, skupiając wszystkie jej obszary na jednym rysunku. Można się przyczepić jedynie do tego, iż niektóre są zbyt ciemne, przez co giną ich szczegóły; podejrzewam jednak, że jest to wina samego rozmiaru dzieła i drukarni. Podsumowując, mamy w końcu w rękach to, na co czekaliśmy całe życie – najpiękniej i najlepiej wydanego w Polsce Lovecrafta. Marsz do księgarń.
Zobacz również
Wejdź na pokład | Facebook