Avenue 5
Idiokracja na kosmiczną skalę
Autor: Owen
seriale
Nie przepadam za współczesnym typem komedii w kinie. Głównie dlatego, że nie lubię wymuszonych żartów i humoru bazującego na najprostszych skojarzeniach.
Z tego powodu omijam większość filmowych produkcji, reklamowanych jako najlepsza komedia tego roku. Osobiście preferuję inny typ satyry, którą określiłbym jako mniej oczywistą, groteskową i – powiedzmy wprost – kontekstowo bardziej złożoną. Bazującą na krytyce jakiejś części mainstreamu, a dzięki temu, eksploatującą w ciekawym stylu całe spektrum żartów, od inside joke’ów, aż po klozetowe ranty. Czyli coś pomiędzy twórczością Monty Pythona i Douglasa Adamsa, a luzacką zgrywą w stylu Red Dwarf czy Galaxy Quest. Dlatego ze sporym zainteresowaniem śledziłem losy premiery nowego serialu Armando Iannucci’ego, noszącego dosyć przekorny tytuł Avenue 5.
W drugiej połowie XXI wieku ludzkości nie wystarczają typowo ziemskie luksusy. Na topie wśród najbogatszych mieszkańców Terry są teraz turystyczne podróże w obrębie Układu Słonecznego, odbywające się za pomocą super luksusowego statku kosmicznego. Na przeciw takim oczekiwaniom wychodzi Herman Judd, miliarder i spadkobierca gigantycznej fortuny, który oferuje międzyplanetarną przygodę na pokładzie swojego liniowca o nazwie Avenue 5. O bezpieczeństwo lotu zadba doświadczony kapitan i jego załoga, jakość obsługi zapewni szef działu relacji z klientami, a dodatkowe atrakcje przygotuje m.in. dawny astronauta i pierwszy człowiek na Marsie. Będzie można wziąć udział w kosmicznych zajęciach z Jogi lub tańca, dobrego humoru przypilnuje grono stand-upper’ów, a wszystkie bary i salony spa będą otwarte non-stop. Po prostu bajka, więc co może pójść nie tak?
Właściwie wszystko, gdy przez jedną pechową awarię wychodzi na jaw, że całe przedsięwzięcie to nieudolnie przygotowany projekt finansowy, stworzony po linii najmniejszego oporu. Piękny statek to w rzeczywistości dawny transporter cargo, kapitan i cała załoga mostku objawiają nam się jako aktorzy, którzy – żeby było śmieszniej – nie widzą wzajemnie o swoich rolach, a człowiek odpowiedzialny za komfort pasażerów to w rzeczywistości typ miękkiego psychopaty, podgrzewającego każdą dyskusję czy awanturę. Do tego interpersonalnego piekła wypada dorzucić skretyniałego właściciela i całą plejadę krewkich turystów, którzy zakładają, że kupiony bilet jest równoznaczny z wszczynaniem awantur o byle co.
…wasze małżeństwo jest jak płonący Hindenburg, z którego wypadają Naziści!
– Matt
Jak widać, materiał na porządny show jest. Więc jak to możliwe, że dla większości widzów wspomniany serial nie okazał się wystarczająco śmieszny? Mam na ten temat teorię: bo to w rzeczywistości nie jest komedia! Jeśli popatrzymy na Avenue 5 chłodnym okiem, to dostrzeżemy groteskową satyrę współczesnego społeczeństwa. Scenariusz nie oszczędza absolutnie nikogo, począwszy od rozkapryszonych bogaczy, nastawionych na konsumpcjonizm bez granic i eksponujących swoje wyimaginowane problemy, przez skołowany personel, żyjący na jednym z dolnych pokładów, aż po aktywistów oraz pożytecznych głupków, którzy kochają teorie spiskowe i przypadkowe uniesienia, a swoim zachowaniem często tylko pogarszają sytuację. Każdy z nich jest najmądrzejszy, absolutnie każdy ma rację. A potem ludzie podatni na takie zachowanie sami wskakują do śluzy bezpieczeństwa i odlatują w siną dal kosmosu, zamarznięci na śmierć.
Niektóre sytuacje bywają tak abstrakcyjnie głupie lub zwyczajnie żenujące, że zaczynaja po prostu śmieszyć. I to jest moim zdaniem główna siła tego projektu, który – nie bójmy się tego przyznać – mógłby być lepszy na niektórych płaszczyznach fabularnych (bo wizualnie to majstersztyk), ale też nie zasługuje na krytykę, jaka pojawia się w sieci. To specyficzny typ utworu, kierowany do osób lubiących czarne komedie w krejzolskim stylu, wytykający ludzkie przywary, takie jak próżność, bezradność i całkowite zidiocenie. Coś w sam raz na czasy, w jakich przyszło nam żyć.
foto. 1
Geek, gadżeciaż, gaduła i niepoprawny marzyciel. Miłośnik Fantastyki Naukowej, komiksów, gier oraz wydarzeń retro pop-kulturalnych. Kolekcjoner, uparciuch i nerwus, który zawsze wyciągnie pomocną dłoń. Na co dzień architekt i projektant, wieczorami zajmuje miejsce na mostku kapitańskim Stacji Kosmicznej.
Wejdź na pokład | Facebook