Anomaly: Warzone Earth
Polski Tower Defense
Autor: Owen
gry
Anomaly Warzone Earth to pierwszy tytuł polskiego dewelopera 11 bit Studios, który dzięki swojej produkcji stał się naszym kolejnym dobrem eksportowym w branży rozrywki cyfrowej.
Światowa premiera gry miała miejsce 8 kwietnia 2011 roku i okazała się nie lada sensacją w światku graczy komputerowych, ponieważ uzyskała bardzo wysokie oceny i przychylność ze strony magazynów i portali branżowych. W grudniu 2012 roku na systemach Android i iOS ukazało się jej rozwinięcie, zatytułowane Anomaly Korea, a 15 maja 2013 roku na półki sklepowe trafiła bezpośrednia kontynuacja, sygnowana cyfrą 2 i nosząca prosty tytuł Anomaly 2.
No dobrze, skoro finalnie wyszło tak super, to wypadałoby zadać pytanie – co wpłynęło na tak dużą popularność programu? Recenzenci z całego świata wychwalali nowatorskie podejście do koncepcji gier strategicznych, jednocześnie doceniając udane odwrócenie konwencji rozgrywki tzw. tower defense (czyli obrony wieży), inaczej nazywanej również tower attack lub tower offense. Taki obrót sytuacji może być nieco zaskakujący, bo studiując statystyki gry dowiemy się, że ani ilość jednostek, ani długość kampanii nie powalają na kolana. Więc na czym polega fenomen gry, w której nawet układ kamery pozostaje niezmienny, a całość można ukończyć w ok 8 godzin?
Akcja produkcji rozgrywa się w 2018 roku na ulicach dwóch wielkich metropolii – Bagdadu i Tokio. Wspomniane stolice są jednymi z wielu miejsc, które dotknęła inwazja obcej cywilizacji. Gracz staje na czele grupy wojskowej, mającej na celu zniszczenie statków i wielkich maszyn bojowych, używanych do eksterminacji ludności cywilnej, a także zbadanie pochodzenia tytułowych anomalii i intencji przebywających na ich obszarze maszyn. Wszystkiego dowiadujemy się z bardzo prostego, ale kapitalnie zaprojektowanego intra, chociaż nie ukrywam, że przy takiej produkcji chciałbym zobaczyć jakieś szersze i lepiej zrealizowane wprowadzenie. Temat bohaterów to też dyskusyjna kwestia, ponieważ podczas całej rozgrywki będziemy mieli styczność głównie z bezimiennym 14 pułkiem i stricte wojskowymi odprawami. Ale na szczęście pojawiają się drobne wyjątki np. w postaci doktor Sharo czy swojskie pogaduszki pilotów, które nakreślają w pewien sposób zarys fabularny i pchają całą historię do przodu. *
Podczas całej rozróby zwiedzimy tylko dwie lokacje, ale za to bardzo zróżnicowane i w niektórych miejscach niesamowicie dopracowane. Mi osobiście bardziej przypadło do gustu zniszczone Tokio wraz ze swoim wielkim portem. Jednak to płonąca stolica Japonii – oglądana w nocy – jest moim głównym faworytem wśród leveli dostępnych w grze. Można odczuć, że inwazja zastała ludzkość niespodziewanie – wszędzie mijamy opuszczone pojazdy, statki oraz szereg mocno podniszczonych zabudowań. Świetnym uzupełnieniem tła akcji są perfekcyjnie dobrane efekty wizualne, wśród których warto wymienić piękne wybuchy, chmury, deszcz czy zwykły dym. Całość dopełnia kapitalnie dopasowana ścieżka dźwiękowa, skomponowana przez Piotra Musiała.
Zabawa została podzielona na 14 misji, które można pokonać indywidualnie, wybierając jeden z 3 różnych poziomów trudności. Dodatkowym atutem są bez wątpienia liczne nagrody i medale za jakość wykonanej pracy. I pewnie każdy ambitny gracz będzie próbował zrealizować konkretne zadanie w sposób maksymalnie efektywny i efektowny. Myślę, że nawet osoby totalnie nie znające języka angielskiego będą w stanie osiągnąć najwyższe odznaczenia, bowiem polskie tłumaczenie jest przygotowane w sposób profesjonalny i absolutnie oddający klimat gry.
Przed każdą misją czeka nas krótka odprawa, zawierająca szczegóły danej misji i środki na zakup oddziałów oraz możliwość dokonania szeregu ulepszeń tychże. Pula startowa to zazwyczaj niewielka kwota, pozwalająca na zakup kilku podstawowych jednostek, jednak każdy udany atak to dodatkowe dolary w kieszeni, z których możemy korzystać w każdej chwili podczas gry. Od czasu do czasu, na niektórych mapach pojawiają się też boksy z tzw. Karusarum, dzięki któremu szybciej zdobędziemy dobra potrzebne do rozbudowy armii. Ale jak na złość, futurystyczne skrzynie zawsze pojawiają się w miejscach pełnych wrogów i bywają dobrze strzeżone, tak więc każdy atak wypada przemyśleć i wcześniej przeprowadzić bilans potencjalnych zysków i strat.
Do dyspozycji gracza oddano tylko sześć typów jednostek i jednego dowódcę, co w dobie rozbudowanych gier taktycznych jest wynikiem nieco zaskakującym. Nie bacząc na mało zróżnicowany arsenał – ruszamy do boju – by w trakcie gry przekonać się, że wspomniana szóstka zupełnie wystarcza do wszelkich zadań bojowych, a nasz komendant bywa świetnym wabikiem i lekarzem/mechanikiem. Jest też jedynym ogniwem, którym można realnie sterować. Dodatkowo każdy wódz zostaje wyposażony w cztery umiejętności specjalne, pozwalające skutecznie mylić i niszczyć wroga, a także reperować własne oddziały. Wszystkie elementy w menu bojowym są poukładane, a dzięki relatywnie niewielkiej ilości opcji, gra staje się prostsza i szybsza, a przecież o to chodzi w grach typu tower defense.
Na pochwałę zasługuje bardzo wygodne i intuicyjne sterowanie oraz proces wytyczania trasy przejazdu. Nie mając możliwości zatrzymania armii, musimy umiejętnie wykorzystać system strzałek i kierunków, by skutecznie wyeliminować przeciwników i doprowadzić naszą kolumnę do punktu kontrolnego. I tutaj pojawia się pierwszy mały, ale bardzo denerwujący bug. Otóż czasami po kilkudziesięciominutowej rozgrywce i przegranej, program wczytuje ostatni odwiedzony checkpoint, przy którym mogło dojść do jakiejś walki. A że nie mamy możliwości wyboru punktu restartowego, zostajemy wrzuceni ponownie w wir zmagań, podczas których wróg wyeliminował nas z gry. Takie błędne koło, które sprowadza się do ponownego odpalenia całej misji. Ale to nic w porównaniu z moim faworytem do miana największego babola, którym jest działanie polegające na dziwnym przesuwaniu się komendanta podczas odpalania zdolności specjalnych. Nie raz, nie dwa musiałem restartować misję, bo mój dowódca nieznacznie się przesunął i np. odpalił zdolność regeneracyjną zbyt daleko od potrzebujących wojaków. Niby drobnostka, a jednak potrafi skomplikować życie i zszargać nerwy.
Anomaly Warzone Earth to na swój sposób gra niezwykła. Dla mnie to przede wszystkim niesamowicie grywalna produkcja taktyczno-logiczna, będąca jednocześnie zaprzeczeniem mody na bezmyślne gry zręcznościowe w klimacie s-f. Wszystkie elementy i zastosowane w niej rozwiązania są starannie przemyślane i uproszczone, dzięki czemu zabawa staje się niezwykle przyjemna i wciągająca, a zakup produktu na którejś z platform cyfrowej dystrybucji jest działaniem obowiązkowym. Powiem szczerze, że jestem miło zaskoczony faktem, iż ekipa z 11 bit Studios prowadzi specjalne forum i dzięki opiniom użytkowników, cały czas rozwija swoje platformy i produkty. Oby tak dalej.
Jest jednak kilka negatywnych czynników, które wpłyną na wystawioną przez mnie ocenę. Tylko dwa epizody, mała ilość jednostek i przede wszystkim czas trwania gry to pierwsze minusy, jakie przychodzą mi do głowy, bo w XXI wieku nie można proponować odbiorcom super grywalnego produktu, który kończy się po ok. 8 godzinach zabawy. Człowiek chce więcej, a tu klops. Brak personalizowania celów, problemy z odpalaniem zdolności komendanta czy w końcu prosty trik, polegający na przestawianiu jednostek w trakcie walki to sprawy równie dyskusyjne i podlegające subiektywnym preferencjom.
Lecz mimo tych kilku niedociągnięć, pierwsza Anomalia to gra udana i warta sprawdzenia. Polecam ją gorąco wszystkim miłośnikom ambitnej rozgrywki i futurystycznych gier logiczno-strategicznych z elementami porządnej zadymy. Według mnie to jeden z kolejnych polskich produktów, którymi możemy się chwalić na całym świecie.
Geek, gadżeciaż, gaduła i niepoprawny marzyciel. Miłośnik Fantastyki Naukowej, komiksów, gier oraz wydarzeń retro pop-kulturalnych. Kolekcjoner, uparciuch i nerwus, który zawsze wyciągnie pomocną dłoń. Na co dzień architekt i projektant, wieczorami zajmuje miejsce na mostku kapitańskim Stacji Kosmicznej.
Zobacz również
Wejdź na pokład | Facebook