Rosetta

Ewangelos 'Vangelis' Odiseas

Autor: Komandor Haku

muzyka

Rosetta to kosmiczna sonda ESA (Europejskiej Agencji Kosmicznej) przygotowana do wejścia na orbitę komety 67P/Czuriumow – Gerasimenko, oraz do osadzenia lądownika na powierzchni owej komety, celem zbadania jej materii i aktywności. Najważniejsza misja w ramach Horizon 2000, rozpoczęta w 2004 r., doczekała się w ostatnich miesiącach spektakularnego finału, upadając na powierzchnię komety. Sama nazwa misji pochodzi od słynnego kamienia z Rosetty, dzięki któremu w dużej mierze udało się rozszyfrować egipskie hieroglify – naukowcy pracujący w obsłudze misji twierdzą, iż jej wyniki mogą być równie ważne dla naszej wiedzy o Układzie Słonecznym.

Dla Vangelisa kontakt z projektem rozpoczął się w 2012 roku, kiedy to otrzymał prośbę o rozmowę od holenderskiego astronauty Andre Kuipersem, który przygotował dla niego wirtualny spacer po wnętrzach stacji kosmicznej, na której właśnie przebywał. Po powrocie astronauty z przestrzeni kosmicznej obaj panowie umówili się na ponowne spotkanie, tym razem w rezydencji muzyka. Andre nie zjawił się jednak sam – byli z nim jego szefowie z ESA, którzy zaproponowali Grekowi stworzenie muzyki uświetniającej projekt Rosetta. Tak oto ’podeszli’ muzyka, który ochoczo zgodził się na uczestnictwo, nawiązując tym samym do swojej poprzedniej przygody z ’kosmiczną muzyką’, kiedy to w 1993 roku skomponował chóralne dzieło pt. Mythodea – Music for the NASA Mission – 2001 Mars Odyssey, wydane po ośmiu latach w 2001 roku.

vangelis-_rosetta_1

Tym razem jednak projekt nie obejmował aż tak szerokiego spektrum muzycznego, jak w przypadku współpracy z NASA. Evangellos Odysseas Papathanassiou postanowił zrobić obrót o 180 stopni, przygotowując muzykę bez udziału orkiestry symfonicznej, dużo bardziej wyciszoną, stonowaną. Początkowo muzyk przygotował trzy utwory: Arrival, Rosetta’s Waltz oraz Philae’s Journey, które zostały opublikowane w Internecie wraz z odpowiednimi filmikami korzystającymi ze zdjęć oraz filmikami nawiązującymi do misji Rosetta. I w końcu, 23 września, nakładem Decca Records ukazała się pełnowymiarowa płyta, będąca premierowym, nie filmowym materiałem Greka od 15 lat. Przyjrzyjmy się więc, jak brzmi muzyka Vangelisa A.D. 2016.

Przede wszystkim, jak zaznaczyłem już wcześniej, dużo mniej jest partii chóralnych, które dominowały na ostatnim materiale, wspomnianej Mythodei, przez co materiał już od pierwszych przesłuchań zyskuje na przejrzystości i czytelności, ba!, momentami jest wręcz ambientalnie, czego na płytach Vangelisa nie było od bardzo, bardzo dawna. Całość rozpoczyna się powoli narastającym Origins (Arrival), bardzo klasycznym dla twórczości Vangelisa wstępem, nieco w klimacie filmowej muzyki Brada Fiedela (vide soundtrack Terminatora), który od mrocznych, dołujących tonów płynie w kierunku drugiego, nieco już bardziej optymistycznego Starstuff, czyli typowo vangelisowej krainy dźwięków, kojarzącej się mocno z klimatami Blade Runner. To jednak tylko preludium do pierwszego asa, jaki wyjmuje z rękawa Vangelis – trzeci na krążku Infinitude (Bezkres), to przepiękna melodia; ten rozmarzony, oniryczny temat, oparty na kilku tylko dźwiękach, pokazuje jak wybitnym twórcą jest Grek.

I tak płynie sobie ta płyta, co jakiś czas ozdabiana a to ledwie słyszalnym kobiecym wokalem (Celestial Whispers, nawiązujący do Ask the Mountains, gdzie cudnie popiskiwała Stina Nordenstam), a to nieco bardziej dynamicznymi sekwencjami można rzec ’kosmicznymi’ (Albedo 0.06, nie tylko nazwą odwołujące do jednej z najważniejszych płyt Vangelisa). Mniej więcej w połowie albumu dostajemy kolejną perłą, zdecydowanie wybijającą się z (bardzo równej) całości – utwór tytułowy, oparty na kolejnej ultra chwytliwej (choć pewnie dla niektórych zbyt patetycznej) melodii, która zapada głęboko w pamięć. Potem jeszcze kilka mocno kontrastowych chwil i po 54 minutach album się kończy doskonale wyciszającym całość Return to the Void.

Rossetta to dobry album. Choć momentami nieco pompatyczny i przesłodzony, cały czas jednak bardzo stylowy. To chwilami powrót do brzmień i rozwiązań z lat 70-tych, całościowo zaś podróż w czasie przez różne okresy muzycznych zainteresowań Greka. I mimo, że Vangelis nie odkrywa nic nowego, doskonale słucha się jego muzyki jako ambientalnego podkładu do relaksu, zaś dzięki kilku momentom udaje mu się wyjść poza monotonię muzyki tła. Wielka szkoda, że tak rzadko nagrywa, gdyż w dziedzinie melodyjnej elektroniki nadal niewielu może z nim konkurować.

źródło foto: 1

Zobacz również

After Yang

Nie ma czegoś bez niczego...

filmy

Deathloop

Zapętlona zabawa w Kotka i Myszkę

gry

Gnoza

Michał Cetnarowski

literatura

Diuna

Strach to zabójca umysłu

filmy

Top 7 filmów z 2021 roku

Subiektywne zestawienie najlepszych filmów fantastycznych

filmy

Wejdź na pokład | Facebook