Rogue One: A Star Wars Story

Najlepsza część Gwiezdnych Wojen?

Autor: Owen

filmy

Mniej więcej rok temu wyszedłem z kina po seansie bardzo długo wyczekiwanej, siódmej odsłony przygód rodu Skylwalkerów. I nie ukrywam, że byłem tym filmem ogromnie rozczarowany.

Skąd taka surowa ocena z mojej strony? Streszczę Wam w skrócie mój punkt widzenia. Najpierw media obiegła plotka o rozmowach George’a Lucasa ze studiem Walt Disney Pictures. Następnie wszyscy analitycy spekulowali o temacie ewentualnej transakcji i jej potencjalnej wartości finansowej, by chwilę później wiwatować ze szczęścia, gdy medialny gigant ogłosił w końcu zakup marki i wyraził chęć rozwijania całego uniwersum. Cieszyłem się razem z nimi, bo po dyskusyjnych, acz wcale nie takich złych epizodach otwierających, potrzebny był mały powiew świeżości. Ale gdzieś z tyłu głowy migała mi czerwona lampka ostrzegawcza, sygnalizująca zbyt duży stosunek oczekiwań fandomu do ilości wątków oraz liczby aktorów, upchanych we wstępnej wersji scenariusza. No i nie posłuchałem! Poszedłem do kina z uśmiechem na twarzy, a wracałem z głową pełną szorstkich epitetów.

Co poszło nie tak? Absolutnie wszystko, począwszy od zbyt szybkiego przeskoku w czasie, przez dziury w scenariuszu i naciągane relacje interpersonalne, aż po żałosnego antagonistę. Na forach internetowych dosłownie wrzało – dojrzali wiekowo fani nie kryli swojego rozczarowania i wygrażali producentowi, co absolutnie nie wpłynęło na świetny wynik finansowy tego blockbustera. Siłą rzeczy, plan wydawniczy Disney’a zaczął się rozrastać, ale nie tylko w pionie i w kontekście głównego kanonu, ale też w poziomie, zahaczając o modne dzisiaj spin-off’y. I w przerwie między kolejnymi odsłonami przygód spod znaku blastera i miecza świetlnego, Gareth Edwards wyreżyserował dla nas pierwszą z historii pobocznych, poprzedzającą sceny z Nowej Nadziei i noszącą tytuł Rouge One: A Star Wars Story!

Akcja filmu rozgrywa się gdzieś pomiędzy wydarzeniami z epizodu trzeciego, czyli ’Zemsty Sith’ów’ i zmierza w stronę pierwszego filmu w całym uniwersum, debiutującego już w 1977 roku. Od epickiej walki pomiędzy mistrzem Jedi, Obi-Wan Kenobim, a jego uczniem Anakinem Skywalkerem, minęło dziewiętnaście lat, w trakcie których Wielki Kanclerz Republiki, Sheev Palpatine, całkowicie zdominował Senat i doprowadził do ekspansji Imperium na niespotykaną dotąd skalę, ogłaszając się Imperatorem. Po latach eskalacji przemocy ze strony hegemona, cała galaktyka drży na na myśl o budowie śmiercionośnej broni, która ma być ukoronowaniem władzy Darth Sidiousa. W międzyczasie, kilkuosobowa grupa szpiegów z ramienia Rebelii próbuje dotrzeć do pilnie strzeżonych planów ów stacji. Czy zadziornej Jyn Erso i jej poplecznikom uda się dokonać tego zadania?   

swr1_2swr1_5

Najpierw trzeba sobie zadać pytanie, kim jest sama Jyn Erso. *To postać wykreowana specjalnie na potrzeby filmu. Sylwetkę młodej awanturnicy zaprezentowano po raz pierwszy 15 sierpnia 2015 roku, gdy studio deweloperskie ogłosiło obsadę 'Łotra 1′ i opublikowało w sieci zdjęcia aktorów w oficjalnych kostiumach. Grono ortodoksyjnych fanów spekuluje, że protagonistka Jyn to tak naprawdę odwołanie do Jan Ors – pochodzącej z Alderaanu agentki wywiadu, która rekrutowała Kyla Katarn’a i spędziła z nim sporo czasu, wypełnionego głównie działaniami militarnymi i rodzącą się z czasem namiętnością. Natomiast filmowa Jyn to troszkę inna postać, choć w zestawieniu z Cassianem, mogłaby spokojnie uchodzić za substytut zadziornej Ors. Urodziła się na początku wojen klonów, na planecie Vallt. Gdy zmagania militarne dobiegały końca, a powstanie Imperium stało się faktem, jej rodzice, Galen i Lyra Erso, przenieśli się na Coruscant. To właśnie tam jej ojciec zaczął pracować dla galaktycznego satrapy jako naukowiec. Dwa lata później, cała rodzina uciekła ze stołecznej planety i ukryła się na Lah’mu.

Ciąg wydarzeń poznajemy w ramach pierwszego aktu, zakończonego dla małej dziewczynki w dosyć tragiczny sposób. Ratunek nadszedł dosyć nieoczekiwanie, bo ze strony Saw’a Gerrery – czyli osobnika znanego m.in. ze Star Wars: The Clone Wars – A War on Two Fronts i serialu Star Wars Rebels, tym razem debiutującego na dużym ekranie (szkoda, że w tak okrojonym formacie). Dowódca partyzantki starał się zapewnić podopiecznej dobre warunki do egzystencji, lecz przez coraz większe naciski ze strony najemników, musiał upozorować zaginięcie dziewczyny. Tak więc od 15 roku życia, Jyn była zdana wyłącznie na siebie. Wielokrotnie naruszała prawo, między innymi przez podrabianie imperialnych dokumentów, napaści, posiadanie skradzionych dóbr czy stawianie oporu przy próbie aresztowania. Aż w końcu wylądowała w bazie Rebelii na Yavinie 4, gdzie udało jej się poznać aktualne plany Sojuszu. Z początku niechętna do pomocy, po wysłuchaniu obietnicy oczyszczenia kartoteki kryminalnej, dała się przekonać do współpracy.

swr1_3swr1_5

Dalsze przygody panny Erso to niesamowity popis scenarzystów, którzy w doskonały sposób wykorzystali luźne wątki pomiędzy cyklami i wypełnili je historią trzymającą w napięciu, aż do ostatnich minut seansu. A przy okazji, wpletli w całą opowieść taką ilość nawiązań i easter egg’ów, że nawet Ci najbardziej ortodoksyjni fani muszą obejrzeć film po kilka razy, by wszystkie wyłapać. Nie chciałbym być gołosłowny, więc polecam śledzenie w/w serialu animowanego i jego bohaterów, a także używanych przez nich statków; zwracam także uwagę na cameo z kokpitami pilotów, grę Dejarik, facjaty Ponda Baby i Evazana, czy droidy imperialne. A także na całą masę innych, często sporo drobniejszych smaczków, takich jak niebieskie mleko itp. Dzieło Edwardsa aż kipi od odwołań wobec całego uniwersum Gwiezdnych Wojen.

Ale nie korzysta z jego największych atutów – rycerzy Jedi i zagadnienia Mocy, torując sobie drogę w nowym kierunku – futurystycznego kina wojennego. I wiecie co? Moim zdaniem taki kurs to świetny pomysł, bo w końcu mogłem doświadczyć czegoś innego, niż wiecznie umęczonych zakonników i ich antagonistów. Nareszcie zobaczyłem od podszewki, co i jak działa. A także pozwoliłem się uwieść sprytnie zaplanowanej intrydze, która uratowała koncepcję Lucasa z lat 70. To nie błąd konstruktorów i super strzał młodego pilota zniszczyły Gwiazdę Śmierci, tylko starannie ukartowana intryga. Motyw zdrady i odkupienia na podstawie ewolucji postaci Galena Erso, to świetny kontrast behawioralny dla całkowicie oddanych sprawie dowódców z ramienia Imperium.A Ci w omawianym filmie nie zawodzą.

swr1_1

Dyrektor Orson Krennic to absolutnie fantastyczna personifikacja autorytaryzmu, z jego wszelkimi skrzywieniami. To również człowiek tak oddany i pewny swojej misji, że w trakcie niebezpiecznej rozmowy z Vaderem nie omieszkał wyartykułować swojego zdania, a podduszony przez rozmówcę, zawadiacko się uśmiechnął. Ja akurat odebrałem tę postać jako jednoosobowe ucieleśnienie idei Imperium totalnego. Natomiast występ samego Dartha Vadera to mistrzostwo świata! Szczególnie w trzeciej scenie z jego udziałem, gdy Lord Sith pojawia się nagle na pokładzie rebelianckiego statku i rozpoczyna masakrę! Czuć wtedy taką moc i siłę, że klękajcie narody! I w tym miejscu chylę czoła przed Edwardsem, bo omijając wątki stricte dramatyczne, zbudował wokół mitycznych postaci tak silne wyobrażenie, że gdy w końcu pojawia się jeden z nich, to wszyscy wstrzymują oddech – pomimo faktu, że znają tego bohatera doskonale. Trzeba mieć niezwykłe wyczucie, by sportretować na nowo ikonę popkultury, nadając jej dwa razy więcej mocy i wdzięku.

Szanuję również sposób, w jaki twórcy podeszli do tematu postaci drugoplanowych, które w galaktyce Skywalker’ów były od zawsze uber ważne. To właśnie poprzez obecność niezwykle zróżnicowanej społeczności, konkretne miejsca nabierały multikulturowej tożsamości. I niezwykle często, poprzez jakieś małe zamieszanie, eksponowały mikro problemy, z jakimi musiały się zmagać te mniej ważne dla fabuły jednostki. Co oczywiście doskonale podkreślało powagę sytuacji, gdy w okolicy pojawiali się wrogowie w mundurach Imperium, depczący zazwyczaj dorobek życia danego bohatera. Właśnie kimś takim jest tajemniczy Chirrut Imwe, który wraz ze swoim nieodłącznym kompanem Baze Malbusem, trochę przez przypadek, dołączy do grona najemników Jyn Erso. Duet sprawia wrażenie bardzo zgranego i niektórzy widzowie doszukują się w tej relacji czegoś więcej, niż tylko mocnego bromance’u.

swr1_4swr1_7swr1_6

Doskonale wypada również robot K-2SO, będący trochę zaprzeczeniem fajtłapowatych droidów, które mogliśmy obserwować do tej pory. Nieco złośliwy i oddany do końca swojej misji, mechaniczny byt jest świetnym przeciwieństwem dla ciągle zdenerwowanego Cassiana. 'Panowie’ często ze sobą dyskutują i wytykają sobie małe złośliwości, lecz ostatecznie, obaj indywidualiści dobrze wchodzą w rolę substytutu dla duetu: Solo i Chewbacka. Cieszy mnie również fakt, że akurat ta postać została bardzo dobrze wyrenderowana, bo jej motoryka sprawia wrażenie niezwykle autentycznej. Podobnie jak cyfrowo wygenerowane twarze Wilhuff’a Tarkina i księżniczki Lei Organy. Wiem, że nie każdemu podobał się ten pomysł, ale jako osoba w pełni świadoma medialnej wrzawy wokół jakości tychże ujęć, mogę jedynie zaprzeczyć – są naprawdę świetnie zrealizowane.

Zresztą, tak jak większość kosmicznych potyczek i innych animacji, wchodzących w skład wydarzeń fabularnych. Bo przecież nie od dziś wiadomo, że największym atutem Gwiezdnych Wojen, tuż po wciągającej i emocjonalnej historii, były od zawsze świetnej klasy efekty specjalne. Niegdyś tworzone ręcznie i analogowo przez ekipę Johna Dykstry, dzisiaj to popisy komputerowych speców z Industrial Light and Magic, które stają się wyznacznikiem poziomu animacji w kinematografii. A gdy dodamy do nich świetnie skomponowaną muzykę Michaela Giacchino (szczególnie w pustynnych kadrach z Jedha), to całość wywołuje doskonałe skojarzenia z najlepszymi fragmentami całej sagi. Bo ’Rouge One’ to własnie taka esencja tego, co w Gwiezdnych Wojnach było od zawsze najlepsze, ale bez niepotrzebnego patosu i twistów fabularnych na granicy pulpy. To doskonale opowiedziana historia z gorzko-słodkim zakończeniem, które polecam sprawdzić w dobrze wyposażonym kinie.      

źródła: 1,2, foto: 1, 2 

Zobacz również

After Yang

Nie ma czegoś bez niczego...

filmy

Deathloop

Zapętlona zabawa w Kotka i Myszkę

gry

Gnoza

Michał Cetnarowski

literatura

Diuna

Strach to zabójca umysłu

filmy

Top 7 filmów z 2021 roku

Subiektywne zestawienie najlepszych filmów fantastycznych

filmy

Wejdź na pokład | Facebook