Pozytonowy Detektyw

Isaac Asimov

Autor: Owen

literatura

Pewnie każdy z Was widział w swoim życiu jakiś film lub serial, w którym duet niepokornych detektywów próbuje rozwikłać skomplikowaną zagadkę, często działając na granicy prawa.

Obecnie chyba każda stacja telewizyjna ma taką produkcję w swojej ofercie, a temat bywa oklepany niczym zderzaki w samochodach NASCAR. Więc dlaczego poruszam takie zagadnienie na blogu o tematyce Science-Fiction? Ano dlatego, że chciałbym Wam przybliżyć dzieło literackie Isaaca Asimova z 1953 roku, będące do dzisiaj inspiracją dla wielu twórców. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w omawianej książce jednym z policjantów jest android lub po prostu robot, a utwór zawiera jeden z pierwszych zapisów idei Praw Robotów Asimova z uwzględnieniem prawa zerowego.

Pozytonowy detektyw (wyd. także pod tytułem Pozytronowy detektyw, tytuł oryg. The Caves of Steel) to powieść kryminalno–fantastyczna, lub po prostu futurystyczna, która stanowi pierwszą część cyklu Roboty. Dzieło opublikowano najpierw w odcinkach w czasopiśmie Galaxy w 1953 r., a w formie książkowej w roku 1954. Polskie tłumaczenie Juliana Stawińskiego wydało, w detektywistycznej serii Klub srebrnego klucza, wydawnictwo Iskry w 1960 r. pod tytułem Pozytronowy detektyw. Poprawna forma Pozytonowy detektyw pojawiła się w następnych wydaniach. W książce po raz pierwszy pojawiają się późniejsi bohaterowie innych powieści Asimova: Elijah Baley i robot R. Daneel Olivaw. Czy futurystyczna historia, napisana ponad 60 lat temu może być nadal aktualna? *

W Pozytonowym Detektywie wizja przyszłości jest niezwykle ponura, przytłaczająca i pełna mechanicznej bezduszności. Otóż w XXX wieku populacja Ziemi osiągnęła zawrotną liczbę ośmiu miliardów istnień i w konsekwencji, życie na otwartej przestrzeni stało się praktycznie niemożliwe. Przeludnienie doprowadziło do daleko idących oszczędności społecznych, a segregacja ludności na klasy stała się faktem. Ludzie żyją stłoczeni w zamkniętych miastach-kopułach, gdzie nie dociera światło słoneczne, a wszędobylski smród jest zjawiskiem tak naturalnym, że praktycznie nieodczuwalnym. Egzystencja ogranicza się do podstawowych potrzeb kulinarno-sanitarnych, wśród których królują wytwarzane na masową skalę dania drożdżowe. Nawet najdrobniejsza usterka lub opóźnienie w tym niezwykłym systemie aglomeracyjnym może spowodować nieodwracalne zmiany i doprowadzić do katastrofy.

W tak skomplikowanych i smutnych realiach poszczególne jednostki wciąż walczą o przetrwanie, obsesyjnie bojąc się utraty statusu i wynikających z niego przywilejów. Kłopoty z przydziałami mieszkań, wspólne łazienki i stołówki, limity na wszelkie dobra, począwszy od tytoniu i kina, a na prywatnej toalecie kończąc, to smutna codzienność dla większości ludzi mieszkających w mega-miastach. Paradoksalnie, wyjście na otwartą przestrzeń wydaje się dla wielu osób tak nieprawdopodobne, że chyba można to uznać za jakąś dziwną odmianę zbiorowej agorafobii, wywoływanej i podsycanej poprzez sprytną manipulację i ogłupiającą propagandę. Jednak największym niebezpieczeństwem i jednocześnie synonimem śmierci obywatelskiej bywa degradacja związana z robotami, które powoli wypierają pracujących ludzi z całego systemu. Wśród inicjatorów i późniejszych animatorów akcji protestacyjnych prym wiodą Średniowiecznicy, czyli pełni dylematów i sprzeczności buntownicy, rozmiłowani w ziemskich realiach z okolic XX wieku.

Natomiast nieopodal Nowego Yorku (w którym rozgrywa się prawie cała akcja książki), w tzw. Kosmopolu żyją Przestrzeniowcy, czyli super rozwinięci technologicznie potomkowie pierwszych kolonistów, którzy przed wiekami wyruszyli z macierzystej planety na podbój kosmosu i po kilku wiekach zmagań, stworzyli cały system połączeń między-planetarnych, zwanych potocznie Światami Zaziemskimi. Mieszkańcy osobliwego statku-miasta nie znają problemu przeludnienia i związanego z nim głodu, nie chorują i nie posiadają odporności immunologicznej. Wierzą w rozwój intelektualny i konstruują humanoidalne super roboty. Jednak przez swoje arcy-restrykcyjne normy sanitarne, cierpią na problem depopulacji i w konsekwencji – na trwającą latami samotność. I na styku dwóch tak odmiennych światów dochodzi do tajemniczego i niezwykle brutalnego morderstwa, które muszą wyjaśnić główni bohaterowie…

Elijah i Daneel

Do sprawy zostaje przydzielony niejaki Eliah Baley, statystyczny reprezentant nowojorskiego wydziału detektywistycznego i niemal stereotypowy mieszkaniec miasta. Wiecznie ponury, zawzięty i – niestety – momentami bardzo infantylny gliniarz, który nie rozstaje się ze swoim rozsadzaczem. Jego zachowanie to wypadkowa kilku cech, wśród których dominują: gadulstwo, raptowne zachowanie i ferowanie wyroków w najmniej odpowiednich momentach. Jednocześnie da się odczuć, że emanuje z niego wiele sprzecznych emocji – w tym obawa przed utratą statusu i przywilejów. Zaskakujący jest również sposób, w jaki Baley wykonuje swoją pracę i według jakiej zasady rozwiązuje poszczególne problemy.

Wtem, spokojny żywot policjanta zostaje okrutnie zaburzony. Elijah przejmuje bardzo ważną i niezwykle delikatną sprawę – w Kosmopolu dochodzi do brutalnego morderstwa, które może popsuć i tak nienajlepsze stosunki dyplomatyczne pomiędzy Nowym Yorkiem, a obywatelami zaziemskimi. To jednak nie koniec niespodzianek. Do akcji zostaje oddelegowany niezwykły mieszkaniec miasta-statku, który na czas trwania śledztwa ma być partnerem ponurego gliny ze statusem C-5. Jest nim R. Daneel Olivaw – wysoki, porządnie zbudowany i nienagannie ubrany gentelman, będący pierwszym humanoidalnym robotem o tak zaawansowanej strukturze. Powstał jako wizualna kopia swojego twórcy, doskonała w każdym calu i dziedzinie. Przynajmniej teoretycznie. Nie trudno się domyślić, że postać androida będzie wizualnym i behawioralnym przeciwieństwem ziemskiego detektywa. Co więcej, to właśnie Daneel (dzięki stosowaniu Praw Robotów) stanowi spokojniejsze ogniwo w tym nieco dziwnym i egzotycznym duecie.

Początkowo zimne i obojętne relacje obu bohaterów, z czasem przeradzają się w coś na kształt luźnej przyjaźni. Daneel zaczyna bywać w mieszkaniu Elijaha, poznaje jego rodzinę i zwyczaje. Jednocześnie Baley odwiedza Kosmopol i dzięki rozmowie z tamtejszymi naukowcami, zaczyna myśleć racjonalnie – rzekłbym, że wręcz abstrakcyjnie. To, w połączeniu z procesem mentalnej dosłowności partnera, owocuje serią różnych, często bardzo dziwnych wydarzeń, zmierzających powoli do finałowej konfrontacji… którą niestety udało mi się odgadnąć już w połowie książki. Grono bohaterów uzupełnia jeszcze kilka innych postaci, z dyrektorem Departamentu Policji i nadpobudliwą żoną detektywa na czele. Jednak nie ma sensu opisywać tychże, bo są to kreacje mocno szablonowe i momentami strasznie irytujące.

TheCavesOfSteel 

Kto jest robotem?

Zanim zaczniemy oceniać osobliwe dzieło Asimova, trzeba zwrócić uwagę na jeden zasadniczy fakt – czas powstania powieści. Pozytonowy Detektyw to druga książka w dorobku mistrza gatunku i pierwsza samodzielna powieść. I niestety podczas lektury da się odczuć piętno czasu oraz nieco naiwny sposób prowadzenia narracji, napisany językiem pełnym archaizmów. Duża liczba niezdarnych sformułowań, a także wymuszonych i raczej infantylnych kwestii, może skutecznie zniechęcić mniej wytrwałych czytelników. Z fabularnej strony to taki mix powieści w stylu Aghaty Christie, Arthura Conan Doyle’a i pierwszych rozważań futurologicznych. Jednak kwestia, która mnie najbardziej zaskoczyła, to zupełnie nietrafiona (w stosunku do teraźniejszości) wizja procesu współistnienia z maszynami. Trudno powiedzieć, jak będą wyglądały relacje ludzi i robotów w najbliższej przyszłości, ale raczej nie wyobrażam sobie sytuacji, w której każdy android jest traktowany z namaszczeniem godnym człowieka.

Jest również kilka pozytywnych aspektów, o których warto wspomnieć przy okazji lektury omawianej książki. Dla mnie fantastycznym zabiegiem literacko-naukowym jest wplatanie w fabułę całej masy futurystycznych gadżetów, wymyślonych przez autora w latach 50 XX w., tak bardzo przypominających wiele z dzisiejszych urządzeń. Fajkowchłaniacze, cerebronanaliza, pręt kierunkowy czy milofony to w jakimś stopniu protoplaści dzisiejszych urządzeń i aplikacji, wśród których można wymienić hologramy, e-papierosy , GPS oraz skype’a.

Reasumując, chciałbym podkreślić, że według mnie Pozytonowy Detektyw jest dziełem przede wszystkim o wydźwięku psychologiczno-filozoficznym, a dopiero później sensacją w klimacie science-fiction. Tak naprawdę to książka o odkrywaniu prawd o nas samych, o przekraczaniu barier i pokonywaniu własnych słabości. I chociaż osią fabuły jest w/w śledztwo, to w rzeczywistości najważniejszym atutem są moim zdaniem relacje między dwójką głównych bohaterów. I na koniec warto zadać sobie pytanie: kto w tej powieści funkcjonuje bardziej jak maszyna? Ludzie żyjący według określonych zasad, wykonujący mechanicznie i bezrefleksyjnie poszczególne czynności? Czy super nowoczesne roboty, próbujące zrozumieć złożoność znanego nam Wszechświata?

źródło foto – 1,2,3,4* wikipedia.org

Zobacz również

After Yang

Nie ma czegoś bez niczego...

filmy

Deathloop

Zapętlona zabawa w Kotka i Myszkę

gry

Gnoza

Michał Cetnarowski

literatura

Diuna

Strach to zabójca umysłu

filmy

Top 7 filmów z 2021 roku

Subiektywne zestawienie najlepszych filmów fantastycznych

filmy

Wejdź na pokład | Facebook