Spotkanie z Ramą
Arthur C. Clarke
Autor: Komandor Jasne
literatura
Od zarania dziejów ludzkość skazana była na samotność i towarzystwo innych, mniej rozumnych istot. Przygarniała je, oswajała i starała się z nimi komunikować.
Pomimo wielu prób i nielicznych, stanowiących wyjątek sukcesów, nie udało się nawiązać z nimi dialogu na oczekiwanym poziomie abstrakcji. Na długo przed tym, poszukując płaszczyzny porozumienia z otaczającym światem, ludzie zaczęli tworzyć w swojej wyobraźni stworzenia dorównujące im inteligencją, czasami, co sprawiało że stawały się one jeszcze bardziej intrygujące, owe wyimaginowane twory przerastały swym intelektem człowieka, a nawet umykały jakiekolwiek schematom ludzkiego rozumowania. Panteony bogów i herosów szybko zapełniły stronice ksiąg, snuły się w ustnych przekazach, stawały się niedoścignionym wzorem, a także przestrogą.
Człowiek w istocie jest stworzeniem samotnym. Poszukuje więc sensu swojej egzystencji, ale też bratniej duszy, która byłaby w stanie wesprzeć go w próbach poszukiwania prawdy o świecie. Żeby samotność mniej mu doskwierała, nadał boskie imiona otaczającym go planetom i dzięki temu nawet w najbardziej odległych zakątkach świata czuł na sobie spojrzenie wędrujących po niebie towarzyszy i opiekunów. Gdy nazwał już wszystkie planety, zaczął wypatrywać ich mniejszych braci i sióstr. W ten sposób niebo zaroiło się od planetoid i komet o swojsko brzmiących imionach. W końcu człowiek wyruszył im na spotkanie, szybko jednak spostrzegł, że otaczające go światy są jałowe, pozbawione życia i nieprzyjazne. Znowu poczuł się samotny. Zaczął wyręczać się maszynami, które poczęły przemierzać Układ Słoneczny – nie w poszukiwaniu inteligencji, ale jakichkolwiek śladów życia, nawet z odległej przeszłości. Mogły one świadczyć o tym, że gdzieś w głębi wszechświata jest istota, która z równym zapałem jak on spogląda w gwiazdy.
Pytanie brzmi: jak człowiek zareaguje na takie spotkanie? Czy dojdzie do konfliktu, a może zawiązania przyjaźni? Być może okaże się, że nie jesteśmy wystarczająco interesujący by pozaziemskie istoty zwróciły na nas uwagę.
O spełnieniu tego odwiecznego marzenia ludzkości pisze Arthur C. Clarke w swojej książce Spotkanie z Ramą. Po feralnym, wywołującym globalną katastrofę, zderzeniu z Ziemią meteorytu w 2077r., ludzkość wspólnymi siłami podjęła wyzwanie walki z zagrażającymi jej obiektami kosmicznymi. Wraz z rozwojem kolonizacji poszczególnych planet i krążących wokół nich księżyców, zawiązano Straż Kosmiczną mającą za zadanie wykrywanie, katalogowanie i obliczanie trajektorii lotu wszelkich obiektów przemierzających Układ Słoneczny. W następnych dziesięcioleciach liczba wykrytych obiektów liczyła już ponad pół miliona, żaden z nich nie zagrażał Ziemi. Wszystko to trwało do chwili wykrycia obiektu 31/439, zmierzającego niemal w sam środek Układu Słonecznego.
Był to gość, który miał zawitać w najbliższe sąsiedztwo, a następnie je opuścić, by prawdopodobnie już nigdy nie powrócić. Z racji jego wyjątkowości zrezygnowano ze standardowej procedury i nadano mu imię hinduskiego bóstwa Rama. Po wnikliwych obserwacjach pędzącego obiektu okazało się, że kolejnym elementem stanowiącym o jego wyjątkowości był kształt. Idealny walec wirujący wokół własnej osi, a nie bezkształtna masa pyłu, skał i lodu. Odkrycie to wywołało ogromne zainteresowanie, skutkiem czego postanowiono zorganizować misję badawczą, która miała przyjrzeć się z bliska, wyglądającemu na przemyślany wytwór nieznanej inteligencji, obiektowi.
Na czele grupy doświadczonych astronautów i naukowców, podróżujących statkiem o wymownej nazwie Śmiałek, staje komandor Norton. Zadaniem misji jest dogonienie Ramy, wejście w ruch wirowy i bezpieczne wylądowanie na jednym z biegunów, nieustannie obracającego się walca. Skąd wystartował statek obcych? Nie wiadomo. Wnikliwe obliczenia wskazywały, że obiekt poruszający się z taką prędkością musiał przebywać w przestrzeni kosmicznej przynajmniej kilkaset tysięcy lat. Zatem jeśli kiedyś miał na pokładzie jakichkolwiek pasażerów, zapewne już nie żyli, a Rama stanowi jedynie pędzący przez kosmos sarkofag.
Wszystkie teorie weryfikuje przybycie na Ramę załogi Śmiałka, którego wyczyn można by porównać z lądowaniem próbnika sondy Rosetta na komecie Czuriumow-Gierasimienko ponad tydzień temu. W tym momencie należy wspomnieć o najmocniejszych stronach twórczości Arthura C. Clarke’a. Nie spodziewajcie się tutaj taniego science-fiction, czyli wciągającej fabuły – ta owszem jest – pozbawionej jakiegokolwiek podkładu teoretycznego, jak choćby umiejscowienia bohaterów w prawdziwej przestrzeni kosmicznej wraz z jej wszelkimi prawidłami. Autor z wykształcenia był matematykiem i fizykiem, który wiedział o czym pisze. Wiedząc cokolwiek na temat badań kosmosu i jego środowiska, książkę czyta się bez zażenowania, mimo że powstała w roku 1972. Wszystkie zagadnienia naukowe przedstawione są tutaj realistycznie, również postępowanie bohaterów utworu, pozbawione zbędnej brawury, jest rozsądne i podyktowane protokołami, a nie irracjonalnymi decyzjami zagrażającymi życiu czy powodzeniu całej misji. Można zatem śmiało przyznać, że książka spełnia również funkcję dydaktyczną.
Komandor Norton wraz z załogą przedostaje się bez trudu do wnętrza potężnego Ramy, gdzie zastają sztucznie wytworzone środowisko. Posiadało ono własną grawitację, wytworzoną przez siłę odśrodkową obracającego się statku i atmosferę umożliwiającą swobodne oddychanie. Świat Ramy posiadał sztuczne słońca i ocean rozcinający na pół krajobraz, ciągnący się na całej powierzchni wewnętrznych, walcowatych powierzchni ścian statku. Nie napotykając żadnej formy życia, astronauci poznają powoli wnętrze, budzącego się, przez ciepło słoneczne, ze snu Ramy. Starają się zrozumieć przeznaczenie wzniesionych nieznaną ręką konstrukcji, przypominających miasta oraz wielu pomniejszych przedmiotów. Trafiają bowiem na świat, który, mimo że można przyłożyć do niego miary znane ludzkości i kierowany przez uniwersalne prawa fizyki, nie wpisuje się wciąż w schematy ludzkiego rozumowania. Szybko okazuje się, że Rama to skomplikowany systemem, aktywujący się automatycznie i serwisujący za pośrednictwem dziwnych, biomechanicznych stworów, wyłaniających się prawdopodobnie z morskiej zawiesiny wszelkiego rodzaju pierwiastków.
Książka opowiada o długo wyczekiwanym spotkaniu ludzkości z dziełem obcej inteligencji. Jest to jednak spotkanie rozczarowujące, nie udaje się natknąć na istoty będące twórcami Ramy, co więcej ich dzieło wydaje się dla ludzi niezrozumiałe i takim pewnie będzie jeszcze przez wiele lat interpretacji zgromadzonych danych. Cel misji Ramy jest równie zagadkowy, a reakcja ludzi na możliwe scenariusze przybierała różne formy, od fascynacji i ciekawości, po strach i chęć zniszczenia pędzącego obiektu. Przez ludzi, oprócz strachu, przemawiała też chciwość wynikająca z przeświadczenia, że być może Ramianie zechcą zatrzymać się na orbicie Słońca i zaczną mieszać się w sprawy ludzi, które już i tak były wystarczająco skomplikowane przez różnego rodzaju targi pomiędzy koloniami w całym Układzie Słonecznym. Spotkanie z obcym mówi nam wiele o nas samych, staje się on bowiem nie tyle jakimś nierozpoznanym dotychczas obiektem, ale i w pewnym sensie lustrem, w którym sami się przeglądamy.
Powieść wciąga od samego początku, tempo akcji nie pozwala się nudzić, a wartością dodaną jest z pewnością rzeczowa wiedza autora na temat kosmosu. Wszystko to tworzy udaną całość. Przywołuje na myśl również współcześnie prowadzone misje kosmiczne, jak choćby misja Rosetta, ale i wiele innych poszukujących odpowiedzi na pytania związane z genezą życia we wszechświecie. Można uznać, że pozycja ta nie starzeje się, stawia wciąż aktualne pytania dotyczące pozaziemskiego życia, tego jaką formę może ono przybrać i czy kiedy w końcu na nie trafimy, będziemy potrafili je rozpoznać i zrozumieć. Na koniec dwie ciekawostki. Jedną z nich jest amatorski film krótkometrażowy, będący pracą zaliczeniową studenta nowojorskiej Tisch School of the Arts – Aarona Ross’a. Oprócz tego, można wnioskować, iż aktualnie trwają prace nad produkcją filmu zatytułowanego Rendezvous with Rama, może już wkrótce będziemy mogli cieszyć się ekranizacją tej niezwykle ciekawej książki:
Zobacz również
Wejdź na pokład | Facebook