Power Rangers
Krispy Kreme Doughnuts
Autor: Owen
filmy
Osiedle im. Ignacego Jana Paderewskiego w Żywcu to mini blokowisko wybudowane na początku lat 80, zlokalizowane nieopodal centrum miasta i wyglądające jak każde takie miejsce w Polsce.
Nic nadzwyczajnego i zaskakującego. Jednak dla mnie to w pewnym sensie obszar magiczny, gdzie po raz pierwszy w życiu było mi dane posmakować trochę zachodniej pop-kultury w młodzieżowym wydaniu. A odbywało się to dzięki kilku wizytom w mieszkaniu rodziny, której członkowie dosyć często bywali za granicą i przywozili z tajemniczego 'zachodu’ różne frykasy i gadżety. Jednym z takich zestawów marzeń była tzw. 'satelita’, która pozwalała odbierać sygnał wielu europejskich stacji, co w przypadku trochę nadpobudliwych dzieci, przybierało dosyć korzystny obrót sprawy. To właśnie w takich momentach sprytny wujek Adam brał do ręki tzw. 'pilota’ (który też był pewnym novum w tamtych czasach) i niby od niechcenia, odpalał któryś z brytyjskich lub niemieckich kanałów telewizyjnych.
W tej samej chwili wszystkie dzieci znikały z pola widzenia dorosłych i materializowały się przed ekranem odbiornika, by śledzić z zapartym tchem animacje emitowane przez Cartoon Network, RTL czy RTL7. Oczywiście w znakomitej większośći były to programy kierowane do młodzieży z Wielkiej Brytanii lub Niemiec, więc nasze pierwsze spotkania z Gargoyles, The Mask czy Power Rangers odbywały się na iście międzynarodowej płaszczyźnie językowej. Co w żadnym stopniu nie przeszkadzało nam w kontemplowaniu dziwnie brzmiących postaci i kolorowo-latexowych skafandrów, które dzisiaj bywają obiektem bezzasadnych żartów.
Aby lepiej zrozumieć istotę omawianej marki, trzeba poznać jej fundament – termin Super Sentai:
Super Sentai to gatunek seriali produkcji japońskiej opowiadających o grupie (czasami nawet rodzinie) superbohaterów w różnokolorowych kostiumach, którzy wykorzystują swe moce do walki ze złem lub obrony swojej planety przed niebezpieczeństwem. Walczą głównie z potworami (najczęściej kosmitami) oraz posiadają specjalną broń (np: miecze, działa), pojazdy oraz wielkie roboty mecha do bitew z olbrzymami. Na rok 2017 Super Sentai liczy 41 serii, aktualnie jest emitowany serial Uchū Sentai Kyuranger. Wszystkie serie zostały wyprodukowane przez Toei Company (czasem przy współpracy z innymi wytwórniami) oraz wyemitowane na kanale TV Asahi (do 1977 NET). Super Sentai jest skierowany głównie do młodszej widowni, jednak niektóre z serii wkraczają w nieco doroślejszy poziom i są bardziej brutalne. Słowo sentai w języku japońskim oznacza dosłownie oddział wojskowy, eskadrę lub grupę bojową. Przedrostek super oznaczał do 1996 roku serial Sentai w którym wojownicy posiadali dużego robota do walki.*
Nie chciałbym Was zanudzać szczegółowymi analizami poszczególnych sylwetek bohaterów i zbyt rozwlekłymi opisami – bo umówmy się, w nowej wersji Power Rangers nie są to sprawy jakoś mega skomplikowane, a nacisk położono przede wszystkim na restart całości we współczesnym stylu. Więc zamiast poszukiwać metafizycznych pierwiastków (choć nie twierdzę, że takowych nie ma w tym dziele), skupię się na czterech istotnych dla mnie punktach programu.
…to bardzo ważna kwestia w budowaniu tożsamości marki kierowanej do odbiorców, którzy będą się z nią później identyfikowali – w tym przypadku głównie dzieci i wczesnych nastolatków. Podobało mi się rozwinięcie kilku wątków personalnych, podkreślenie tematu odmienności, a także obnażenie słabości poprzez wyznania i przyjacielskie dodawanie otuchy w kryzysowych sytuacjach. Problem polega na tym, że trwało to przez półtorej godziny i odbyło się kosztem występu samych Rangersów, a my tak naprawdę nadal mało wiemy o niektórych postaciach, poza tym, że miewają problemy w domu.
Nawiązywanie do tradycyjnych kostiumów z pierwszych sezonów to również jakaś forma szacunku. Lecz w sytuacji, gdy do sieci wskakują wiralowe zestawienia kostiumów ochronnych Iron-Man’a i Cyborga, to spandeksowe wdzianka z plastikowymi uzupełnieniami wypadają na tym tle dosyć blado. Rozumiem, że to głównie efekt mocnego nacisku na sprzedaż zabawek, no ale bez przesady – szkice koncepcyjne wyglądały dla mnie o niebo lepiej. O wyglądzie Rity Repulsy wolałbym jak najszybciej zapomnieć, bo choć na początku zapowiadało się na ciekawy look postaci z odmętów głębin i czasu, to ostatecznie jej kreacja wypadła słabo. Rzekłbym, że to największy fail tego filmu.
Dużo lepiej na tej płaszczyźnie zadziałali ci dobrzy mentorzy, choć nie bez drobnych potknięć. Bryan Cranston to trafny wybór, bo jego niski ton głosu doskonale współgrał z typowo mentorskim wokalem Zordona, a jeszcze lepiej wypadł jako ruchoma, złożona z mnóstwa drobnych bloczków, multimedialna ściana. Sylwetkę i zachowanie Alfy 5 też zaliczam na plus, ale z pewnym zastrzeżeniem – kto wymyślił te prze brzydkie lampy w formie oczu?! No ludzie! Chcielibyście taką okropną zabawkę lub figurkę? Bo ja nie. Na szczęście, same Zordy wyglądają już dużo lepiej, choć nadal trochę jak przerośnięte zabawki. I pytanie za jeden uśmiech – kto mi powie, co to za odmiana triceratopsa z sześcioma odnóżami?
I to nie jest wbrew pozorom oczywiste pytanie. Bo o ile znam możliwości Haima Sabana, to pewnie doczekamy się miliona kontynuacji, sequeli, prequeli, spin-off’ów i cholera wie, czego jeszcze. Tylko, czy w tym wszystkim chodzi jedynie o zarabianie kasy na zakochanym fandomie? Wystarczy spojrzeć na filmową franczyzę Transformers, żeby dostrzec szereg bardzo niedobrych wzorców, które wypaczyły całą magię tytułu. Mam nadzieję, że wraz z kolejnymi odsłonami hollywodzkiego Power Rangers scenarzyści pójdą trochę z duchem czasu i będą sobie rzucali fabularne kłody pod nogi, wzbogacając magię tego uniwersum o nowe przymioty, które kolejny raz przyciągną do kin małolatów i dzieciaki po 30stce.
źródło foto: 1, * – wikipedia
Zobacz również
Wejdź na pokład | Facebook