Top 7 gier z 2019 roku

Subiektywne zestawienie najlepszych gier z 2019 roku

Autor: Owen

gry

Ostatni rok mijającej dekady można spokojnie określić jako niesamowity okres pod względem debiutów na rynku gier komputerowych. Głównie dlatego, że tegoroczne zestawienia zdominowały tzw. czarne konie, o których niewiele mówiło się przed ich premierami.  

Oczywiście będę teraz trochę generalizował, bo przecież nikt nie jest w stanie sprawdzić wszystkiego, a nie każda zapowiedź oddaje ducha danego projektu. Chciałem poznać sporo gier, ale udało mi się przetestować około sześćdziesiąt pięć procent tego, co wstępnie założyłem. No i jestem mocno zaskoczony dysproporcją materiałów marketingowych w stosunku do gotowych produktów. Wstępnie typowani faworyci zestawienia, tacy jak Metro: Exodus czy Rage 2, nie udźwignęli ciężaru moich oczekiwań – a przecież zapowiedzi mogły sugerować coś zupełnie innego.

Trochę lepiej wypadły produkcje skromniejsze, od samego początku promowane jako odważne utwory niezależne, a nawet eksperymenty tematyczne. Być może dlatego nie mogłem się oderwać od klimatu The Sinking City, choć uważam, że wiele rozwiązań z tej gry nadaje się tylko do kosza. To dzięki odwadze ludzi z Blue Manchu poczułem się zaskoczony świetnym pomysłem oraz grywalnością Void Bastards, jednocześnie przymykając oko na fakt, że to program na dwa, może trzy razy. A sposób podania i tematyka Blasphemous dosłownie wyrwały mnie z butów – tak się dzisiaj produkuje platformówki! Grałem też w kilka innych gier, ale skoro nie przytaczam tytułów, to znaczy, że nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Poniżej moje tegoroczne top siedem.  

Miejsce 7 – Borderlands 3 

To jest gra, na którą wszyscy fani marki czekali od lat. No i się doczekali, bo nowe 'borderlandsy’ to naprawdę ogromny kawał pięknego uniwersum, wypełnionego całą plejadą kolorowych postaci, dziwnych przygód i klozetowego humoru. W stosunku do poprzedniczek, wszystkiego jest w tej produkcji więcej, począwszy od samej koncepcji podróży międzygwiezdnych i paru całkowicie zróżnicowanych światów, poprzez rozpierduchę rozumianą jako kilka odmiennych styli walki, aż po świetny setting fabularny postaci – sorry, ale koncepcja szurniętych bliźniaków Calypso ich maniakalnej potrzeby generowania krwawego show jest dla mnie równie ciekawa (a może nawet ciekawsza?), niż Handsome Jack. Program fascynujący i męczący jednocześnie. Ale wart uwagi!     

Zobacz zapowiedź filmową: Borderlands 3

Miejsce 6 – Sekiro: Shadows Die Twice 

Nie jestem fanem Soulslike’ów, choć uważam rozkwit tego zjawiska na scenie gejmingowej za coś szalenie ważnego. Przede wszystkim dlatego, że na przestrzeni dwóch ostatnich dekad poziom trudności rozgrywki uległ ogromnemu uproszczeniu, dopasowując się do coraz szerszego grona przypadkowych graczy. Więc Soulsy i inne Bloodborny są jak kubeł zimnej wody, wylewanej na rozgrzaną głowę każdego chojraka. I pewnie dlatego co roku debiutuje przynajmniej jedna gra, która ma aspiracje do rozpychania się łokciami na podium z nagrodami. Nie inaczej było w tym sezonie. Oprócz drugiego Surge’a, hardcorowcy mogli przetestować szybkość uników i możliwości walki kataną w ramach zemsty Wilka – krwawo i bez sentymentów. Sekiro… to również przepiękna oprawa audio-wizualna, warta zszarpanych nerwów. Serio. 

Zobacz zapowiedź filmową: Sekiro: Shadows Die Twice

Miejsce 5 – Death Stranding 

Nowe dzieło Hideo Kojimy to program, który przejdzie do historii branży jako najgłośniejsze wydarzenie 2019 roku w świecie gier. Ogromny, interdyscyplinarny projekt, o szerokim zakresie działań przygotowawczych, to w rzeczywistości dzieło bardzo specyficzne, które na przemian fascynuje pomysłem i kreacją świata, by po chwili irytować główną linią fabularną i dyskusyjną mechaniką. Gra z wysokim progiem wejścia oraz bardzo dziwnie rozłożonymi akcentami grywalności, potrafiąca przyciągać jak magnes, by po kilku chwilach odrzucać kaszaniastą dynamiką lub przegadanymi scenami filmowymi. I w końcu, to świetny sandbox i 'sim-builder’, wywołujący euforię lub zażenowanie u bardziej wymagających graczy. No ale prawda jest też taka, że niezwykle trudno oderwać się od przygód kuriera Sam’a. I może właśnie na tym polega ta magia?   

Zobacz zapowiedź filmową: Death Stranding 

Miejsce 4 – A Plague Tale: Innocence

Plagowa Opowieść…to wciągająca i nieco magiczna przygoda, sprytnie wpisana w niesamowitą historię epidemii zwanej Czarną śmiercią, sięgającą jeszcze czasów Bizancjum i cesarza Justyniania I Wielkiego, która nawiedziła Europę ponownie (ze zdwojoną siłą) w XIV wieku, m.in za sprawą plagi szczurów. Piękna realizacja, frapująca przygoda i pomysłowy gameplay wciągnęły mnie tak bardzo, że ukończyłem ten tytuł w dosłownie 'trzy wieczory’. Oczywiście mógłbym wytknąć kilka drobnych bugów i innych pierdółek. Jednak z czystym sumieniem polecam ten tytuł. Bo choć to relatywnie krótka gra, to warta każdej złotówki i minuty wolnego czasu

Zobacz zapowiedź filmową: A Plague Tale: Innocence

Miejsce 3 – Disco Elysium 

Pod koniec ubiegłego wieku każdy grający młokos wiedział, czym są Baldur’s Gate i Planscape: Torment. Nawet jeśli sam w te gry nigdy nie pykał, to w towarzystwie po prostu wypadało znać takich gigantów segmentu RPG. Niestety podczas dwóch kolejnych dekad debiutowało bardzo mało produktów o podobnym kalibrze, przedkładających fabularną jakość przygody nad efektywność rozgrywki (np. pod względem oprawy czy walki). Na szczęście, w/w gatunek zaczyna powoli odżywać, ba!, rośnie w siłę – a Disco Elysium jest tego najlepszym przykładem. Niezwykle plastyczny świat, pełen ciekawostek i doskonałych dialogów to świetny wzór, jak skonstruować i wydać grę zapewniającą całkowitą immersję. 

W swoim gatunku – absolutne mistrzostwo! 

Zobacz zapowiedź filmową: Disco Elysium

Miejsce 2 – Day’s Gone

Zaskoczeni drugim miejscem? No i bardzo dobrze! Days Gone było projektem niezwykle enigmatycznym, z datą premiery odwlekaną w czasie tyle razy, że chyba wszyscy poważniejsi gracze odpuścili sobie ten tytuł. A tu pyk! Premiera ogłoszona raptem miesiąc przed oficjalnym debiutem w kwietniu i od razu 'eks’ dla Sony. Oczywiście recenzenci ponarzekali na rzekomą nijakość tytułu i wbijali mu szpile z każdej możliwej strony. A ty człowieku – instalujesz grę i nagle doświadczasz czegoś całkowicie świeżego. Zaskakuje mnie to, że poza drobnymi wyjątkami w wirtualnym świecie (które pewnie nigdy nie wyjdą z fazy early access), próby opowiadania historii w realiach zombi-postapo – oraz z perspektywy zmotoryzowanego włóczęgi-nomada – można policzyć na palcach jednej ręki. I to takiej, w której brakuje kilku paliczków. 

Owszem, powstało sporo wariacji na temat spalinowych wyczynów w zniszczonym świecie jutra; z łatwością wskazałbym również strzelaniny czy skradanki z maszerującymi truposzami w tle. Ale zawsze brakowało mi czegoś pomiędzy, co pozwoli poczuć ogrom spustoszenia, a zarazem będzie premiowało swobodną podróż. No i jak na życzenie dostałem w swoje dłonie tytuł, który idealnie pasuje do wspomnianego wyobrażenia. Duży i zróżnicowany świat, sporo eksploracji, która korci, ale nie męczy, trochę strzelania czy wysadzania i w końcu, doskonały model jazdy motocyklem – to czynniki, które trudno zlekceważyć. Gra ma w sobie wszystko to, co przyciąga do konsoli. 

Przejdź do omówienia gry: Day’s Gone

Miejsce 1 – Control

Jesse Faden to młoda kobieta, o której nic nie wiemy. Sprawia wrażenie zdezorientowanej, a z jej wypowiedzi lub przemyśleń wynika tylko tyle, że pragnie odnaleźć brata. W tym celu wchodzi do dziwnego budynku w Nowym Jorku. Ale kim jest Jesse i co się stało z jej rodzeństwem? Czym jest ten opustoszały obiekt? I dlaczego część personelu lewituje w przerażający sposób pod sufitem, w stanie przypominającym śpiączkę? Przygody panny Faden mogą przypominać koszmarny romans Alicji (pióra Lewisa Carolla) z filmową twórczością Cronenberga, Lyncha czy Carpentera. Duszny, przyciężkawy klimat i przedziwna kadra doskonale kontrastują z coraz dynamiczniejszymi starciami. A te z kolei prowadzą do kolejnych pytań, zadawanych w trakcie poznawania fabuły: jakim cudem kobieta może korzystać z telepatii? Czym jest Syk? I dlaczego co jakiś czas lądujemy w podrzędnym moteliku, gdzieś na wybrzeżu Kalifornii?

Nie będę zdradzał szczegółów, bo odkrywanie kolejnych tajemnic, a także coraz bardziej popierniczonych zjawisk, to istota tego programu. Narracyjna karuzela nie wpływa negatywnie na samą przyjemność rozgrywki, ba! nawet dosyć mocno ją podkręca, tłumacząc, w jaki sposób protagonistka zyskuje kolejne umiejętności. A jeśli zestawimy je z możliwością swobodnego demolowania otoczenia, to pod względem walki wyjdzie nam program totalny. Tym bardziej, że sterując poczynaniami 'dyrektorki Faden’, możemy obierać różne ścieżki rozwoju, począwszy od coraz mocniejszej siły ognia, przez szybkość i lewitację, aż po niszczycielką siłę telekinezy – ilu graczy, tyle styli rozgrywki. Więc jeśli lubicie krejzolskie historie z niesamowitą ilością odwołań i referencji popkulturowych, a przy okazji nie są Wam obce gry pokroju Maxa Payne’a, Alana Wake’a czy Quantum Break, to jest to program właśnie dla Was. To również doskonały przykład na to, że w dobie dzisiejszych czasów, gdy 'wszystko już było’, da się stworzyć coś świeżego i wciągającego. 

Bezapelcyjnie gra roku!

Zobacz zapowiedź filmową: Control

foto: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Zobacz również

After Yang

Nie ma czegoś bez niczego...

filmy

Deathloop

Zapętlona zabawa w Kotka i Myszkę

gry

Gnoza

Michał Cetnarowski

literatura

Diuna

Strach to zabójca umysłu

filmy

Top 7 filmów z 2021 roku

Subiektywne zestawienie najlepszych filmów fantastycznych

filmy

Wejdź na pokład | Facebook