Hel 3

Jarosław Grzędowicz

Autor: Owen

literatura

Bardzo mnie cieszy fakt, że Fantastyka Naukowa, jako gatunek literacki i zjawisko samo w sobie, jest obecnie tak popularna w naszym kraju. 

To niewątpliwa zasługa dwóch grup ludzi: pisarzy, którym chce się wymyślać i tworzyć w takim gatunku oraz samych wydawców, inwestujących coraz większe sumy w młode talenty, ale nie zapominających o starych, sprawdzonych weteranach fandomu. Jednym z takich pewniaków na lokalnej scenie literackiej jest Jarosław Grzędowicz, wszem i wobec znany ze swojego obszernego i dla wielu osób niezwykle absorbującego cyklu pt. Pan Lodowego Ogrodu. Po monumentalnym science fantasy, współsprawca Klubu Tfurców i magazynu Fenix postanowił spróbować swoich sił w klimacie czysto futurystycznym i popełnił dzieło pt. Hel 3. Czy udała mu się ta zmiana konwencji?     

W 2058 roku ludzkość oszalała. Nie dosłownie, nie z tego samego powodu i nie w jakiś skonsolidowany sposób. Ale radykalnie zmieniła swoje priorytety. Źródła surowców naturalnych, bliskie stanu permanentnego wyczerpania, popchnęły każdy z kontynentów w inną odmianę szaleństwa, mającego oblicze religijnego fanatyzmu, konsumpcjonistycznego chaosu lub proekologicznej ascezy. Humanizm i humanitaryzm zostały wyparte przez świat interpersonalnej obojętności, rekompensowanej przez otchłań zachłannego MegaNetu, gdzie liczy się tylko szokowanie w niebezpiecznym stylu. Ale tylko przez kilka pierwszych minut, bo wielki potwór o milionie oczu cały czas domaga się nowych ofiar. Najlepiej w postaci tzw. iventów, kręconych przez współczesną wersję paparazzich, którzy bardzo często ryzykują dla nich swoim życiem. Tak, jak niejaki Norbert Roliński z Polski. 

Hel Free 

Pierwsze kilkadziesiąt stron to prawdziwa bomba – akcja militarna w zdegradowanym Dubaju uderza w czytelnika z siłą artylerii, a potem trzyma go w napięciu przez niemal pięćdziesiąt stron powieści. Autor rozpoczyna od opisu niebezpiecznej i pełnej losowych wydarzeń pracy ivenciarza, stopniowo ujawniając oblicze współczesnego świata, który już dawno przestał zwracać uwagę na dobro jednostki. Oczywiście dochodzi do zamieszania i późniejszej strzelaniny, w której trup ściele się często i gęsto, a poturbowanego protagonistę ratuje – jakżeby inaczej – polskie komando, złożone z wszelkiej maści najemników. Wtedy pojawia się też pierwsze pytanie – czy to tylko wstęp do kosmiczno-militarnej opowieści, zasygnalizowanej z tyłu okładki?

Hel3B

Niby tak, ale w rzeczywistości to pierwsze zaskoczenie, bowiem lwia część powieści rozgrywa się na mateczce Ziemi, w zalewanej deszczami Polsce i jest teoretycznie wprowadzeniem do finałowego rozdziału. Teoretycznie, bo w praktyce to bardzo dziwny zlepek przygód i powtarzalnych wydarzeń z życia głównego bohatera, którego po prostu nie da się polubić. Rolski to outsider, który zamiast normalnej pracy, żyje od przypadku do przypadku, żerując na nieszczęściu innych ludzi. Ok, rozumiem punkt widzenia autora, który próbował nam zaprezentować kogoś zaradnego (i może zakochanego w dawnych tradycjach kulinarnych), żyjącego niezależnie w systemie eko-totalitarnego, nadopiekuńczego państwa. Problem w tym, że za mało jest w tej książce opisów tego futurystycznego świata, a za dużo prawicowych teorii na temat przyszłości Europy. 

Nie miał omnifona. I nagle dotarło do niego, że z tego powodu jestem jedynym czuwającym w zasięgu wzroku. Jedynym przytomnym człowiekiem, który widzi te spowite półmrokiem, ciemne korytarze, wybite szyby, graffiti na zasuniętych żaluzjach. Jedynym, któremu doskwiera pragnienie, głód i zmęczenie…

Ostatnia część powieści, to już totalny odlot i właściwie to, na co wszyscy po cichu liczyli. Grzędowicz próbuje zasygnalizować krótkowzroczność ludzi, którzy nie wybiegają w przyszłość dalej, niż te kilka następnych lat życia. Walczą o zasoby i kopaliny, a nie patrzą na realne skutki zanieczyszczenia środowiska, ograniczając przy tym możliwości ewolucyjne następnych pokoleń. Dlatego prędzej czy później musi się pojawić jakiś 'hamulcowy’, który powie: stop! A że dzieje się to w taki drastyczny i nieco odrealniony sposób? No cóż, mi akurat ten wątek bardzo odpowiadał i żałuję, że autor poświęcił na niego tak mało miejsca w swoim dziele. 

Sednem problemu Hel Free jest kwestia zachowania proporcji. Czuję, że był jakiś szerszy pomysł na tę historię, ale po zakończeniu lektury mam nieodparte wrażenie, że wyglądało to trochę tak, jakby pisarz odkładał pracę i co jakiś czas do niej powracał, tracąc tempo i rezon. Próbował zestawić ze sobą kilka różnych pomysłów i sprawić, by założenia fabularne mogły się płynnie zazębić gdzieś pod koniec historii. I wszystko zagrałoby idealnie, gdyby nie fatalne zaburzenie dynamiki, która gdzieś w połowie opowieści zaczęła spowalniać całą akcję, by chwilę później rozpędzić całość do ciekawego, choć niesatysfakcjonującego zakończenia.   

źródło foto: 1, własne

Zobacz również

After Yang

Nie ma czegoś bez niczego...

filmy

Deathloop

Zapętlona zabawa w Kotka i Myszkę

gry

Gnoza

Michał Cetnarowski

literatura

Diuna

Strach to zabójca umysłu

filmy

Top 7 filmów z 2021 roku

Subiektywne zestawienie najlepszych filmów fantastycznych

filmy

Wejdź na pokład | Facebook