The 5th Wave

Młodzieżowy pasztecik...

Autor: Owen

filmy

W sytuacji, gdy wieczorem mam ochotę na jakiś seans filmowy w zaciszu swojego mieszkania, a kanały VOD proponują zaskakująco szeroką gamę utworów, to na etapie decyzji zazwyczaj stosuję jedno kryterium. Zakładając, że wybieram fantastykę i mam do wyboru dwie produkcje, z których jedna ma oznaczenie Young Adults, to możecie być pewni, że z całą pewnością wybiorę ten drugi film. Niezależnie od tego, czy to jakiś mało znany majstersztyk, czy też szczyt pulpy. Taką mam manierę i nic na to nie poradzę. Ale mogę Wam napisać dlaczego tak się dzieje – bo zbyt wiele razy dałem się uwieść nieszczerej akcji marketingowej, wydając złotówki na coś, co w rzeczywistości nie było warte nawet tego przysłowiowego grosza. Wtórne, często mocno infantylne obrazy to zmora każdego kinomana, który w futurystycznym kinie ceni sobie przede wszystkim jakość i oryginalność. A dokładając do tego nawiązania wobec książek, których przecież nikt z dorosłych widzów nigdy nie przeczyta, tworzą nam się jakieś pół-hermetyczne eksperymenty dla wąskiego grona, często kończone wkurzającymi cliffhanger’ami.

Nie inaczej jest z The 5th Wave, czyli amerykańskim filmem przygodowo-fantastycznym, którego premiera odbyła się na całym świecie w styczniu bieżącego roku. Niestety, do krainy nad Wisłą legalna kopia trafiła z ogromnym (i zupełnie niezrozumiałym) poślizgiem, bo dopiero w okolicach kwietnia. Dla mnie taka forma technologicznej zniewagi to już pierwszy powód, żeby odpuścić seans. Ale jestem chyba twardszy niż niejeden mur oporowy i w końcu skierowałem swój wzrok na Chloe Moretz oraz jej filmowych kompanów. Co z tego wyszło? Tak w skrócie: trochę wszystkiego, a w sumie nic konkretnie i z sensem. Lecz by nie pozostać gołosłownym, spróbuję wytknąć największe buraczki w omawianym filmie. Po pierwsze sam temat, wyeksploatowany całkowicie przez szereg produkcji w stylu The Falling Skies, Childhood’s End czy choćby dużo młodsze The Colony, w ramach których scenarzyści dają upust swoim wizjom i robią to o niebo lepiej, niż w projekcie J. Blakesona – choć to tylko seriale. Po drugie, sami obcy, których poza widocznym w oddali statkiem-matką i małymi dronami raczej nie uświadczymy w trakcie emisji. Teoretycznie, da się w ten sposób wykreować jakieś wrażenie tajemnicy. W tym przypadku to raczej niskobudżetowe obejście tematu.

5th_15th_2

No dobrze, mamy temat wałkowany dziesiątki razy, ale w miarę nośny, więc całość powinna jakoś tam zadziałać. No to teraz, żeby było trudniej, proponuję zagadkę: jeśli mielibyście wybrać spośród społeczeństwa jakąś grupę ludzi, którzy po wojskowym praniu mózgu będą odpowiedzialni za eksterminację pozostałych na wolności partyzantów, to na kogo byście postawili? Na komandosów? Policjantów? Myśliwych? Czy może innych ludzi, ogólnie obeznanych z bronią i akcjami w terenie? No właśnie, a w Piątej Fali grupę operacyjną stanowią dzieci werbowane spośród sierot, będących w bardzo różnych przedziałach wiekowych i ginących masowo podczas swoich pierwszych misji. Już sam wątek niby-zróżnicowanej drużyny z ciapowatym liderem i super-rambo dziewczyną jest tak naciągany, jak makaron w Zakochanym Kundlu Disney’a, a to tylko preludium do reszty miałkich relacji. Bo największą niewiadomą w tym całym bajzlu jest romans głównej bohaterki z dziarskim Evenem, który okazuje się kosmiczną hybrydą z super mocami, wyciągającą dziewczynę z wszystkich opresji. Co się z nim stało na końcu i jak się potoczyły sprawy pozostałych dzieciaków? Tego już się z filmu nie dowiemy, bo pewnie ktoś liczy na kasę z kontynuacji, którą – tak jak film bazowy – powinniście omijać z daleka.

 

źródło foto: 1

Zobacz również

After Yang

Nie ma czegoś bez niczego...

filmy

Deathloop

Zapętlona zabawa w Kotka i Myszkę

gry

Gnoza

Michał Cetnarowski

literatura

Diuna

Strach to zabójca umysłu

filmy

Top 7 filmów z 2021 roku

Subiektywne zestawienie najlepszych filmów fantastycznych

filmy

Wejdź na pokład | Facebook