Stasis

Kosmiczna makabra w kickstarter'owym stylu!

Autor: Owen

gry

Mogłoby się wydawać, że w kwestii futurystycznych horrorów nie da się wymyślić nic nowego, a zestawianie ze sobą klasycznych motywów grozy z tematyką gore i enigmatyczną opowieścią w tle skończy się kolejnym klonem Dead Space’a.

Może tak, a może nie, choć mi osobiście takie działanie zupełnie nie przeszkadza, bo sprawdzam niemal każdy tytuł wpisujący się w tę konwencję. Takie mam zboczenie i nic na to nie poradzę. Obracając argumentację o sto osiemdziesiąt stopni napiszę, że na szczęście mogę ten dziwny fetysz karmić nowymi utworami, które debiutują cyklicznie na rynku gier komputerowych. Zapotrzebowanie jest na tyle spore, że dzięki akcjom współfinansowania dochodzi do finalizacji projektów, które normalnie nie miałyby racji bytu.

Jednym z takich utworów jest cyfrowy debiut południowoafrykańskiego studia The Brotherhood Games, czyli ufundowany na Kickstarterze koszmar w technice point-and-click, o wymownie brzmiącym tytule – Stasis. Produkcja zgromadziła zakładany budżet już pod koniec 2013 roku i poza króciutkim demem, praktycznie zniknęła z rynku na dwa lata, podczas których trio producenckie rozwijało i dopieszczało finalną wersję programu. Ostatecznie gra zadebiutowała dopiero w sierpniu 2015 roku, zbierając na całym świecie raczej pozytywne opinie. Dodając do tego informacje o izometrycznym trybie podglądu, przywodzącym na myśl styl dawnych przygodówek, to jako gracz wychowany w latach dziewięćdziesiątych, nie mogłem tej produkcji zwyczajnie ominąć. Czy słusznie poświęciłem jej kilka godzin swojego czasu?

John Maracheck zostaje awaryjnie wybudzony z głębokiej stazy, która miała potrwać przez cały okres jego rodzinnej podróży na pokładzie statku kosmicznego o nazwie Groomlake. Bezpieczna i wygodna forma komunikacji po Układzie Słonecznym okazała się fikcyjną obietnicą ze strony właściciela ogromnej jednostki – wszechpotężnej korporacji Cayene. Podczas snu głównego bohatera, na pokładzie musiało dojść do szeregu poważnych awarii, bo osłabiony protagonista dosłownie wypada z kapsuły kriogenicznej na brudną podłogę i bezbronny, zwija się z bólu. Lecz nikt nie przychodzi z pomocą – wokół nie ma żywej duszy, a zrobotyzowana obsługa medyczna wykazuje szereg niebezpiecznych usterek. Co więcej, pokład medyczny wygląda tak, jakby dawno temu doszło na nim do jakiejś krwawej masakry, której ślady coraz bardziej przykrywa warstwa kosmicznego pyłu. Przerażony John zaczyna szukać wyjścia z patowej sytuacji i za wszelką cenę pragnie odnaleźć żonę oraz córkę.

S1S2

Duszna i niezwykle mroczna atmosfera to niewątpliwe atuty omawianej produkcji, które dodatkowo potęguje wygląd zdemolowanego i opuszczonego statku. Praktycznie każda odwiedzana lokacja to przemyślana i misternie wykończona strefa, często uzupełniona małymi smaczkami w postaci interaktywnych elementów dawnej architektury wnętrz, działających nadal holowizyjnych reklam (Juka-Cola!) i wszechobecnych pozostałości po makabrze. Przemieszczania się pomiędzy obszarami to dosyć archaiczny system, który może przypominać pierwsze odsłony serii Fallout, ale paradoksalnie, akurat w przypadku tego indyka sprawdza się całkiem nieźle. Izometryczny tryb podglądu to w sumie retro-novum w świecie zdominowanym przez grafikę trójwymiarową, ale niestety nie spełniający do końca pokładanych w nim oczekiwań. Problemem jest statyczność wnętrz, które mogłyby spokojnie wskoczyć w trzeci wymiar.

Groomlake

Równie problematyczne bywa sterowanie, ponieważ John maszeruje głównie po ortogonalnych osiach i zazwyczaj wybiera okrężną drogę do celu. Czasem też z nieznanych mi powodów zaczyna biegać jak maratończyk, przez co kilka razy zdarzyło mi się uśmiercić sterowaną postać. Zupełnie niechcący. I gdy weźmiemy pod uwagę to, że Stasis to właściwie symulator chodzenia, który – gdyby ominąć wszystkie czytane palmtopy i dzienniki – zająłby może ze dwie godziny aktywnej rozgrywki, to takie problemy nie powinny mieć tutaj miejsca. A skoro już mowa o stopniowo poznawanej historii, to z jednej strony wypada mi pochwalić scenarzystów za pomysłowe życiorysy napotykanych truposzy, bo te bywają naprawdę frapujące. Lecz z drugiej strony muszę pstryknąć w ucho za brak szerszego kontekstu w przypadku konstruowania tychże opowieści, które spokojnie można było rozciągać na całą długość fabuły, przeplatając je ze sobą.

S3S4

Takich dziwnych rozwiązań jest w tej grze całe multum. Sprawdzanie wszystkich przedmiotów poprzez klikanie na elementach wnętrz, średnio logiczne zagadki i brak jakiegoś większego agresora sprawiają, że produkcja pachnie ewidentnie skróconym czasem realizacji. A szkoda, bo za pomocą kilku prostych trików można było wyciągnąć ze Stazy dużo więcej, wpychając ją później gdzieś na regał z klasykami wspomnianymi na początku tej wypowiedzi. Ale to niestety trochę nie ta liga. W rzeczywistości dostajemy produkt, który opowiada drastyczną historię i straszy nas wszędobylskimi stworami, które się praktycznie nie pojawiają, a zakończenie pachnie sztampą i banałem. Dlatego nie polecam tego programu niedzielnym graczom i jednocześnie kieruję pointę do weteranów takiej formy rozgrywki: możecie wejść na pokład, ale tylko na własną odpowiedzialność.  

 

źródło foto: 1

Zobacz również

After Yang

Nie ma czegoś bez niczego...

filmy

Deathloop

Zapętlona zabawa w Kotka i Myszkę

gry

Gnoza

Michał Cetnarowski

literatura

Diuna

Strach to zabójca umysłu

filmy

Top 7 filmów z 2021 roku

Subiektywne zestawienie najlepszych filmów fantastycznych

filmy

Wejdź na pokład | Facebook